Wpadliśmy latem z wizytą i Świętokrzyskie nas zaskoczyło bardzo pozytywnie, Spokojnie i bez tłumów, ale nudy nie ma! Zwiedziliśmy część wschodnią, teraz postanowiliśmy wrócić i zobaczyć, co ciekawego znajdziemy w części zachodniej. Kielce na weekend wydały nam się świetnym pomysłem, i tutaj też ustawiliśmy naszą bazę wypadową. Latem wybraliśmy mały domek na odludzi, z widokiem na pola. W listopadzie jednak woleliśmy zatrzymać się w mieście. Jeśli jesteście ciekawi świętokrzyskich atrakcji w części wschodniej, więcej możecie poczytać TUTAJ

A jakie są Kielce? Już krótki wieczorny spacer rozbudził nasz apetyt, czas zobaczyć więcej.

Co zobaczyć w Kielcach?

Listopadowy weekend ma swoje prawa, plan dostosowaliśmy więc do sezonu o pogody. Szybki rzut oka na miasto wieczorową porą i już wiedzieliśmy, że nam się spodoba. Cicho i spokojne (cóż, listopad…), imponujące Wzgórze Zamkowe z Bazyliką i Pałacem Biskupów Krakowskich wygląda chyba nawet lepiej wieczorem, niż za dnia. Jeszcze rzut okiem na przestronny Rynek (niestety dość ciemny, wrócimy w ciągu dnia) i lecimy coś zjeść.

Żeby zachować równowagę, w samych Kielcach odwiedziliśmy tylko 2 muzea, ale za to bardzo różne. Miasto jest pięknie położone, zieleni i miejsc na spacery nie brakuje, jest Rezerwat Kadzielnia, Karczówka i Chęcińsko-Kielecki Park Krajobrazowy.

To tylko kilka atrakcji, na które starczyło nam czasu, chcieliśmy też odwiedzić kilka punktów obowiązkowych w okolicach, a tych nie brakuje. Kielce na weekend wydają się strzałem w 10!

Centrum: Rynek i Ulica Sienkiewicza

Główny deptak miasta to ulica Sienkiewicza. Warto zobaczyć niedawno wyremontowany Teatr im. Żeromskiego. Ta jedna z najstarszych scen w Polsce dostała całkiem nowoczesny look.

Spacerując dalej dotrzecie do Placu Literatów, gdzie ulokowały się wygodne ławeczki i hamaki. Żałowaliśmy, że w listopadzie nie możemy się nimi nacieszyć, chciałoby się tutaj nieco poleniuchować,

Plac nie bez powodu nosi taką właśnie nazwę. Każdy z jego narożników ozdobiono wizerunkiem pisarza, w jakiś sposób związanego z tymi stronami. Jest więc Kochanowski, Rej, Żeromski i Sienkiewicz.

Towarzystwa dotrzymuje im dobry wojak Szwejk. Pamiętacie tego jegomościa? Nie szkodzi, przypomnimy. To bohater powieści czeskiego pisarza Jarosława Haszka. Ten niesforny, brzuchaty człowieczek, wcielony do cesarsko-królewskiej armii, bronił się wszystkimi siłami przed trudami służby wojskowej. Podobno sam Haszek został zamknięty w kieleckim więzieniu za nielegalne przekroczenie granicy

Krótki spacer od głównego deptaka i docieramy na Rynek. Przestronny, o nieregularnych kształtach zbliżonych di trapezu, wieczorem był dość pusty i nieco ciemny. Za to w świetle słonecznym prezentował się całkiem godnie. Można zobaczyć zarys dawnego Ratusza, który spłonął w wielkim pożarze w 1800 roku. Zaraz obok, jakby ku przestrodze, stoi zabytkowy pręgierz.

Bardzo ładna kamienica Tomkiewiczów z Podcieniami gości teraz Muzeum Dialogu Kultur. Po przeciwnej stronie rynku znajdziecie najstarszą murowaną, mieszczańską kamienicę Sołtyków. Tak naprawdę była to najprawdopodobniej kamienica niejakiego Gilby, który był kucharzem biskupa Sołtyka.

Jeśli zgłodniejecie przy Rynku znajdziecie sporo restauracji.

Muzeum Zabawy i Zabawek

Sobotę rozpoczęliśmy od Muzeum Zabawek i Zabawy, które kiedy było po prostu Muzeum Zabawkarstwa. Nie wiem czy wiedzieliście, że kielecki Krajowy Związek Spółdzielni Zabawkarskich koordynował działalność prawie wszystkich polskich producentów.

W 2004 roku Muzeum zostało przeniesione do pięknego, XIX-wiecznego budynku dawnych hal targowych, gdzie znajduje się do dziś. Warto tutaj zajrzeć choćby dla samego budynku z urokliwym patio. Można też posłuchać, jak historyczny zegar (ozdobiony figurką świętokrzyskiej czarownicy) umieszczony na budynku Muzeum, wygrywa melodię ludową „Da moja Łysico”.

Znajdziecie tutaj sporo eksponatów z XIX i początków XX wieku, niektórzy mogą też spotkać zabawki swojego dzieciństwa, te z okresu PRL-u :). Jest też kącik zabaw dla dzieci.

W sobotnie przedpołudnie wstęp jest bezpłatny.

Pałac Biskupów Krakowskich

Żeby była równowaga, odwiedziliśmy też coś poważniejszego, czyli Muzeum Narodowe w Pałacu Biskupów Krakowskich. I chociaż ograniczyliśmy się do wystawy stałej, byliśmy pod wrażeniem. Pałac pochodzi z XVII wieku, jego bryła jest imponująca, siłą rzeczy również wnętrza robią wrażenie. To jeden z najlepiej zachowanych pałaców tej epoki, możecie tutaj podziwiać oryginalne wnętrza.

Polichromie, stropy ramowe, fryzy, kominki, tapiserie flamandzkie i francuskie, ale też meble, to wszystko zobaczycie na wystawie stałej.

Na tyłach pałacu odtworzono renesansowy ogród włoski. W listopadzie niestety niezbyt atrakcyjny, co zrobić, taka pora roku… W sezonie jednak możecie podziwiać nasadzenia kolorowych kwiatów. Jednak widok na pałac z poziomu ogrodów wynagradza brak roślin. Wstęp do ogrodów jest bezpłatny.

Sama bryła pałacu jest niezwykle malownicza. Nas zachwyciła już wieczorem, podczas pierwszego podejścia do centrum miasta. Pięknie oświetlona prezentowała się naprawdę imponująco.

Żeby była równowaga, odwiedziliśmy też coś poważniejszego, czyli Muzeum Narodowe w Pałacu Biskupów Krakowskich. I chociaż ograniczyliśmy się do wystawy stałej, byliśmy pod wrażeniem. Pałac pochodzi z XVII wieku, jego bryła jest imponująca, siłą rzeczy również wnętrza robią wrażenie. To jeden z najlepiej zachowanych pałaców tej epoki, możecie tutaj podziwiać oryginalne wnętrza.

Polichromie, stropy ramowe, fryzy, kominki, tapiserie flamandzkie i francuskie, ale też meble, to wszystko zobaczycie na wystawie stałej.

Na tyłach pałacu odtworzono renesansowy ogród włoski. W listopadzie niestety niezbyt atrakcyjny, co zrobić, taka pora roku… W sezonie jednak możecie podziwiać nasadzenia kolorowych kwiatów. Jednak widok na pałac z poziomu ogrodów wynagradza brak roślin. Wstęp do ogrodów jest bezpłatny.

Sama bryła pałacu jest niezwykle malownicza. Nas zachwyciła już wieczorem, podczas pierwszego podejścia do centrum miasta. Pięknie oświetlona prezentowała się naprawdę imponująco.

Bilet na wystawę stałą kosztuje 20 zl. Zwiedzacie z audioprzewodnikiem, tłumów brak 🙂 Bo Kielce na weekend to też gwarancja wypoczynku bez tłumów.

Rezerwat Kadzielnia

Kiedy wybieraliśmy się w okolice Kielc, wszyscy z dużym entuzjazmem polecali nam odwiedzenie tego miejsca.

Rezerwat Kadzielnia znajdziecie zaledwie 1km od głównego kieleckiego deptaka. To dawny kamieniołom, z amfiteatrem ścieżkami spacerowymi, podziemną trasą i wodospadem.

Podziemia niestety były nieczynne, ucinały sobie w nich drzemkę nietoperze, ale i tak spacer po powierzchni był przyjemny.

Znajdziecie tutaj trochę ścieżek „cywilizowanych”, gdzie spokojnie można pospacerować np. z wózkiem, ale też trochę bardziej dzikich, po których można się nieco powspinać wśród skałek i popatrzeć na okolicę z góry. To też świetny punkt widokowy, a jeśli szukacie wrażeń, możecie nawet zjechać tyrolką.

Przy samym wejściu znajdziecie spory, płatny parking.

Karczówka – Klasztor Pallotynów

Jako, że jeszcze bardziej od zwiedzania miejskiej przestrzeni lubimy pokręcić się nieco bliżej natury, szukaliśmy jakiegoś ciekawego, widokowego punktu poza miastem. I znaleźliśmy go w okolicach Klasztoru Pallotynów. Malowniczo usadowiony na górze Karczówka, tylko 4 km od centrum Kielc, przenosi nas w zupełnie inny klimat.

Z jednej strony XVII-wieczny kościół i przylegający do niego klasztor wprowadza w taki nieco wyciszający nastrój. Powstał, jako wotum dziękczynne za ochronę mieszkańców od zarazy, w XVIII wieku gościł w nim król Stanisław August Poniatowski

W czasie Powstania Styczniowego zakonnicy czynnie pomagali powstańcom, za co zostali ukarani przez zaborcę wypędzeniem i zamknięciem Klasztoru. Pozostał tutaj tylko jeden zakonnik, Kolumbin Tomaszewski, który opiekował się nim do 1914 roku. Klasztor nie tylko zaprzysięgał uczestników przed walką, ale był także punktem kontaktowym i szpitalem. To stąd 200 powstańców wyruszyło na garnizon rosyjski w Kielcach.

Spacerując po terenie traficie na ślady powstańców styczniowych, na przykład pomnik i zbiorową mogiłę powstańczą.

Z drugiej strony Karczówka to okolice Chęcińsko-Kieleckiego Parku Krajobrazowego, gdzie znajdziecie sporo pieszych szlaków. My trafiliśmy na bardzo słoneczny, jesienny dzień i kolory, jakie nas otaczały, robiły niesamowite wrażenie. Czyste złoto! Warto tutaj podjechać popatrzeć na miasto z góry i pospacerować w tych pięknych okolicznościach. Nieco poniżej wzgórza z Klasztorem znajdziecie bezpłatny parking, w samym Klasztorze można też przenocować.

Okolice Kielc

Zobaczyliście Kielce, ale co dalej? W okolicy jest wiele ciekawych miejsc, my odwiedziliśmy tylko dwa z nich, za to wprowadzające nas w zupełnie rożne epoki. To Skansen w Tokarni (ok. 20 km od Kielc) i Zamek w Chęcinach (ok. 15 km od Kielc, po drodze do Tokarni)

Park Etnograficzny Tokarnia

Tylko kawałek od kieleckiego rynku, a przeniesiecie się w całkiem odległe czasy . Kielecka wieś i małe miasteczka XVIII i XIX wieku zostały rozmieszczone na imponujących 70 hektarach. Wśród tej zabudowy hasają gospodarskie zwierzaki. Ciekawskie kozy i nieśmiałe barany przemierzają wioskowe uliczki, kury gdaczą w zagrodach, pasą się krowy i konie…

Park Etnograficzny w Tokarni to obszerny teren, podzielony na sektory: Wyżynny, Świętokrzyski, Lessowy, Nadwiślany i Dworsko-Folwarczny. Nam szczególnie spodobał się sektor Małomiasteczkowy, gdzie zobaczycie gabinet lekarski, aptekę czy sklep spożywczy. Jest tutaj nawet zabytkowy barokowy kościół 1763 roku. Jego niesamowicie kolorowe wnętrze przypominało nam trochę klimaty podtarnowskiego Zalipia.

Teren jest naprawdę ogromny, znalazło się tutaj miejsce dla 30 najróżniejszych obiektów. Poza wcześniej wymienionymi jest też dwór i całkiem spory spichlerz. Spacerując po tym rozległym terenie mieliśmy wrażenie, że z zagród zaczną wychodzić ich właściciele, a w aptece czy sklepie spożywczym zaraz pojawi się obsługa. Niestety po uliczkach skansenu biegały jednak tylko ciekawskie kozy i lekko przestraszone naszą wizytą barany. I tylko krowa pasła się niewzruszona na nadal zielonej łące…

Skansen w Tokarni to, można powiedzieć, gwiazda filmowa. Zagrał w około 30 filmach, np. “Śluby Panieńskie” czy “Wołyń”, a ostatnio „Sami swoi. Początek”. Słynny płot niezgody Kargula i Pawlaka nadal stoi 🙂

Można tutaj zorganizować warsztaty dla szkół, wesela czy imprezy integracyjne. Widzieliśmy całkiem spory teren, przystosowany do takich wydarzeń.

Późną jesienią część atrakcji jest już wyłączona, ale spokojny spacer w tych sielskich klimatach jest świetną atrakcją. Latem musi tu być wyjątkowo sielsko i pięknie, niewykluczone, że wrócimy zobaczyć inną odsłonę Tokarni. Bezpłatny, pojemny parking znajdziecie przy samym wejściu do skansenu. Bilet wstępu to 13 zł. Jeśli zgłodniejecie po spacerze, tuż przy wyjściu znajdziecie karczmę „Wilaneska”, ceny przystępne, a jedzenie naprawdę pyszne.

Zamek Królewski Chęciny

XIII-wieczny Zamek Królewski w Chęcinach, a w zasadzie jego ruiny, to jeden z bardziej charakterystycznych i znanych zamków w południowej Polsce. To też świetny punkt widokowy na okolicę. Jego charakterystyczne wieże widać z daleka.

Wspominał o nim już Jan Długosz, gościli tutaj też królowie: Władysław Łokietek, Kazimierz Wielki czy Władysław Jagiełło. W Chęcinach pomieszkiwała również Królowa Bona, kiedy po śmierci Zygmunta Starego opuściła Kraków i udała się w podróż do swoich włości w Bari. Legenda głosi, że zgromadziła ogromny skarb, który chciała zabrać ze sobą, ale podobno część wozów utonęła podczas przeprawy przez rzekę. Od tej pory duch królowej, która wróciła jako Biała Dama, straszy na zamku, poszukując swojego utraconego skarbu.

Przez długie lata chęcińska warownia była ważnym ośrodkiem życia politycznego, zwoływano tutaj zjazdy rycerskie, była też miejscem koncentracji wojsk prze ważnymi bitwami. Mieściło się tutaj nawet więzienie, w którym przebywali co znakomitsi jeńcy po bitwie pod Grunwaldem.

Sam zamek to mury i wieże, z których można podziwiać widoki. Na dziedzicu sporo atrakcji dla dzieci, stragany z pamiątkami czy narzędzia tortur, armaty… Fajnie, że jest dużo kodów QR, można poznać historię tego miejsca. Na zamkowym dziedzińcu znajduje się studnia wykuta w skale na głębokość 100 m. Podobno jest ona połączona podziemnymi korytarzami z chęcińskim kościołem , a może nawet z kościołem w Karczówce.

Z ciekawostek filmowych, w latach 60-tych XX w. w okolicach zamku kręcono sceny do filmu „Pan Wołodyjowski”.

Nas zamek zachwycił umiarkowanie, wydał nam się zbyt komercyjny, taki bardziej plac zabaw. Znając jego historię i znaczenie chyba spodziewaliśmy się więcej. Dla dzieci może to jednak być niemała atrakcja. Natomiast widoki z góry fantastyczne!

Do Zamku dojdziecie z bezpłatnego parkingu piękną aleją. To niedługi i bardzo przyjemny spacer. Bilet 22 zl

Jędrzejów

To niewielkie miasteczko może się pochwalić całkiem pokaźną atrakcją, jaką jest Opactwo Cystersów. Klasztor to drugie w kolejności opactwo cysterskie w Polsce, i najstarsze z działających do dziś. Początki świątyni sięgają XII wieku, a pierwszy etap jej budowy był konsekrowany przez samego Wincentego Kadłubka, który tutaj właśnie zmarł i został pochowany. Bazylikę, będącą jednocześnie sanktuarium Wincentego Kadłubka, można zwiedzać, odbywają się tutaj też nabożeństwa.

Już z zewnątrz jego bryła kościoła robi wrażenie, a wewnątrz jest tylko lepiej. Zachwyca szczególnie barokowa polichromia i błękitne organy. Zupełnie niespodziewanie udało nam się zajrzeć do środka, ponieważ akurat kończyła się msza. Wnętrze robi wrażenie. Złote, a skromne… cytując klasyka 🙂

W Jędrzejowie można też odwiedzić Muzeum Zegarów, to jedna z największych w Europie kolekcji. Mieści się ono w rynku. My niestety nie wyrobiliśmy się czasowo, wycieczka rowerowa do Nagłowic zajęła nam więcej czasu, niż się spodziewaliśmy.

Rowerem do Nagłowic

Świętokrzyskie to świetne miejsce na spokojne wycieczki rowerowe. Latem dały nam popalić malownicze, ale strome pagórki, tym razem wytyczyliśmy trasę bardziej płaską.

Trafiła nam się piękna pogoda, słoneczko, wokół kolory jesieni, jedyne co utrudniało jazdę to mocny wiatr. Cóż, listopad…

Spokojna pętla około 40 km, poprowadziła nas z Jędrzejowa, po nowiuteńkiej ścieżce, do dworku słynnego Mikołaja z Nagłowic. Niestety, 1 listopada muzeum Reja było nieczynne. Obejrzeliśmy nieco zaniedbany park, dworek i pałac Radziwiłłów z zewnątrz, zjedliśmy na ławce sztandarowy, wyjazdowy piernik Teściowej i ruszyliśmy w z powrotem stronę Jędrzejowa.

Tym razem trasę wytyczyliśmy skrajem lasu i przez pola. Piękne jesienne kolory, ostatnia edycja w tym roku, dopisywały przez całą drogę. Trzeba się nacieszyć kolorami i szelestem liści pod kołami!

Ślad trasy znajdziecie TUTAJ

Kielce na weekend, gotowy plan

Jeśli szukacie pomysłu na niebanalny weekend bez tłumów, przygotowaliśmy dla Was gotowy plan. To oczywiście ramowa propozycja, która można modyfikować wedle własnych preferencji.

Dzien 1

  • Jeśli jedziesz z południa, zatrzymaj się w Jędrzejowie. Odwiedź Opactwo Cystersów i Muzeum Zegarów. Możesz też wybrać się do pobliskich Nagłowic, do Muzeum Mikołaja Reja.
  • Jeśli jedziesz z północy, po drodze masz Dworek Żeromskich w Ciekotach i Mauzoleum Martyrologii Wsi Polskich w Michniowie.
  • Wieczorem spacer po centrum Kielc, Wzgórze Zamkowe i Rynek w wieczornym wydaniu.

Dzień 2

  • Zacznij od wizyty w Muzeum Zabawek i Zabawy, które mieści się w zabytkowym XIX-wiecznym budynku hal targowych. Jeśli to sobota, wstęp do 13.00 jest bezpłatny
  • Odwiedź Wzgórze zamkowe z Katedrą i dzwonnicą, a później Muzeum Narodowe w Pałacu Biskupów Krakowskich.
  • Wybierz się na spacer do Rezerwatu Kadzielnia lub na wzgórze Karczówka w okolice Klasztoru. W obu tych miejscach znajdziesz piękne punty widokowe.
  • Na koniec dnia pojedź do zamku w Chęcinach. To również fantastyczny punkt widokowy.

Dzień 3

  • Odwiedź Park Etnograficzny w Tokarni. To tutaj kręcono film „Sami Swoi. Początek”, skansen grał wioskę Krużewniki. To spory obiekt, zaplanuj około 3 godzin.
  • Tutaj też po zwiedzaniu możesz zjeść obiad w pięknej karczmie Wilaneska.
  • Oczywiście wszystkie punkty programu możecie miksować dowolnie. Większość z nich znajduje się blisko samych Kielc

Gdzie mieszkać?

Jeśli zastanawiasz się, gdzie zamieszkać, z czystym sumieniem polecamy wygodne, eleganckie apartamenty AmuSE ME

Bardzo przypadła do gustu lokalizacja w samym centrum, w spokojnej uliczce. Blisko tak na główny deptak, jak i do Rynku czy na Wzgórze Zamkowe.

Dla nas zawsze bardzo istotna kwestia to bezpieczny parking. Zwykle wozimy ze sobą rowery, możliwość zostawienia ich na bagażniku zawsze bardzo nas cieszy. Apartamenty AmuSE ME posiadają garaż i dodatkowo zamykany parking na wewnętrznym dziedzińcu.

Nasz niewielki apartament miał też ogromny, słoneczny taras, cieszyliśmy się nim nawet w listopadzie, w sezonie musi się tam chillować fantastycznie! Co istotne, ceny tego obiektu są całkiem przystępne, a standard naprawdę wysoki.

*Zaproszenie*

Czy weekend w Kielcach uznaliśmy za udany?

Termin wybraliśmy dość kontrowersyjny, listopadowy długi weekend. Ponieważ musimy zmieścić się w żenującym 26 dniowym limicie urlopowym, korzystamy zawsze z okazji, jaką daje nam kalendarz. Wydłużonymi weekendami nie gardzimy nigdy. A Kielce na weekend, nawet taki późnojesienny, wydały nam się ciekawą alternatywą dla innych zatłoczonych lokalizacji.

Pogoda była wyjątkowo słoneczna, co prawda chwilami wiatr próbował pourywać nam głowy, ale wiadomo, kieleckie … 🙂 Nie daliśmy się. Doceniliśmy słońce i piękne jesienne kolory. Atrakcji nie brakowało. Rowery, muzea, zamek, skansen, spacery po szeleszczących liściach… czego chcieć więcej?

Tłumów nie było, ale tego się podziewaliśmy. To jedna z niezaprzeczanych atrakcji tego regionu. Chociaż jest sporo do zobaczenia, grono odwiedzających nie jest przesadnie duże. Spokojem można się cieszyć do woli. Mieszkanie idealne: przytulne, wygodne, zadbane, w samym centrum, z podziemnym parkingiem i pięknym tarasem.

Kulinarnie, zupełnie przypadkiem, już pierwszego dnia trafiliśmy do U Kucharzy, i tam jedliśmy do końca pobytu. Pyszne jedzenie, pięknie podane, miła obsługa, nic dziwnego, że to miejsce jest tak oblegane. Możemy polecić z czystym sumieniem, jeśli będziecie w Kielcach i lubicie uczciwe jedzenie, nie przegapcie tego miejsca.

I jak tu nie polubić Świętokrzyskiego, skoro już drugi raz przyjęło nas tak serdecznie?