Kiedy tylko pogoda dopisuje, a weekend spędzamy akurat lokalnie, od razu nachodzi nas chęć na wycieczkę rowerową. Zawsze jednak szukamy ciszy i spokoju, w pogodne weekendy nie jest to jednak łatwe zadanie. To gdzie w takim razie można uciec, żeby cieszyć się takim aktywnym odpoczynkiem bez tłumów? Kto szuka, ten znajduje, mamy kilka sprawdzonych rowerowych atrakcji i chętnie się nimi podzielimy.
Stereotyp przemysłowego, szarego hałaśliwego Śląska jest tylko w części prawdziwy. Może się tego nie spodziewacie, ale znajdziecie tutaj niesamowitą ilość parków, zbiorników wodnych, lasów i terenów zielonych. Część z nich to zagospodarowane tereny poprzemysłowe, gdzie teraz króluje natura.
Cała ta zielona cześć Śląska to bogactwo tras rowerowych. Ścieżki leśne są zwykle szerokie i dobrze oznakowane. Poza obszarami leśnymi jest mnóstwo dedykowanych tras rowerowych, ewentualnie pojedziecie drogami lokalnymi o niewielkim ruchu. Niewiele tutaj znienawidzonych przez nas piachów, za to niezliczone możliwości wyznaczania trasy. No i jeszcze jeden duży plus: nie ma tutaj trudnych podjazdów, jest raczej płasko, więc i szczególna kondycja nie jest niezbędna. Rowerzystów co prawda nie brakuje, ale skoro wybór tras jest ogromny, to i tłoku nie uświadczycie.
Okolica jest tez dobrze skomunikowana. Koleje Śląskie mogą was dowieźć do wybranego punktu, jest więc tez możliwość dopasowania trasy pod wasze oczekiwania i możliwości. My zwykle dojeżdżamy w wybrany punkt samochodem, proponowane trasy układamy w formie pętli ze startem i metą na jakimś wygodnym parkingu.
Spis treści
- 1 Propozycja nr 1 Rybnik – Lasy Rudzkie
- 2 Propozycja nr 2 Goczałkowice-Pszczyna -Zbiornik Paprocany
- 3 Propozycja nr 3 Mikołów – Katowice Ligota
- 4 Propozycja nr 4 Lasy Murckowskie-Nikiszowiec-Giszowiec
- 5 Propozycja nr 5 Żabie Doły, wycieczka z paszportem
- 6 Jak zorganizować pierwszą wycieczkę rowerową
- 7 Jak spakować się na wycieczkę rowerową
Propozycja nr 1 Rybnik – Lasy Rudzkie
Trasa w formie pętli, około 40 km, z czego 8 km prowadzi po lasach Rudzkich. Ten odcinek można dowolnie wydłużać, lasy w tej okolicy obfitują w ścieżki.
Atrakcje na trasie:
- Zabytkowa Stacja Kolei Wąskotorowej w Rudach
- Pocysterski Zespół Klasztorno-Pałacowy w Rudach
Lasy Rudzkie to cześć Parku Krajobrazowego „Cysterskie Kompozycje Krajobrazowe Rud Wielkich”, największego na Śląsku i jednego z największych w Polsce. To ok. 50 tys. Hektarów, które możecie w dowolny sposób objeżdżać rowerem. Szerokie, wygodne dukty leśne, brak tłoku, możliwość dostosowania długości trasy do możliwości, czyli miejsce idealne na rodzinną wycieczkę. Nie bez powodu to jedna z bardziej popularnych śląskich destynacji rowerowych.
Wycieczka rozpoczyna się w Rybniku, w bezpośrednim sąsiedztwie Zbiornika Rybnickiego. Niedzielny poranek to zwykle moment, kiedy wielkiego ruchu jeszcze nie ma, powoli pedałujemy sobie więc wzdłuż zalewu, obserwując jedynie wędkarzy i ptaki. Jeszcze panuje cisza 🙂 Wzdłuż zbiornika prowadzi wygodna, bezpieczna ścieżka, którą docieramy do rzeki Ruda. Tutaj widać już niewielki ruch, znajdziecie też kilka punktów z których startują spływy kajakowe. Rzeczka urocza, spokojna, w sam raz na taką atrakcję w słoneczny dzień.
Ciekawe miejsca
Dalej wzdłuż rzeki, lasem, docieramy do Zabytkowej Stacji Kolei Wąskotorowej w Rudach. To jedna z perełek Szlaku Zabytków Techniki Województwa Śląskiego. O tej porze jest tutaj jeszcze cicho i spokojnie, można obejrzeć wszystko w spokoju. W drodze powrotnej, ok. 13.00, tłum był już konkretny, a i o miejsce parkingowe nie było łatwo. Można się wybrać na krótką wycieczkę taką kolejką turystyczną, do Rybnika i z powrotem, lub na trasie Rudy-Stanica-Rudy. Dla dzieciaków może to być niezła atrakcja:)
My przejażdżkę sobie darujemy, w końcu mamy swoje 2 kółka, i kierujemy się do Pocysterskiego Zespołu Klasztorno – Pałacowego w Rudach. Wycieczkę spokojnie możecie rozpocząć także w tym miejscu, lasy obfitują w najróżniejsze możliwości zaplanowania dowolnej długości wyprawy. Znajdziecie tutaj spore parkingi i kilka kawiarni. Jeśli chcecie poczytać więcej o Klasztorze, podrzucamy link do strony internetowej
Droga powrotna
Docieramy do Klasztoru od strony parku, tutaj ruch już nieco większy, wiele osób przyjeżdża tylko na spacer. Przerwa na kawę i serniczek, w końcu kalorie trzeba uzupełniać i kierujemy się w lasy rudzkie, nacieszyć się nieco wiosenną zielenią. Wracamy do Rybnika tą samą trasą i widzimy od razu różnicę. Kiedy opuszczamy część leśno-parkową, ruch robi się większy, a trasa wzdłuż drogi zdecydowanie głośniejsza. Nadal nie jest to tłum, chociaż zdecydowanie przyjemniej pokonywało się ten odcinek z rana.
Ścieżka całkowicie bezpieczna, bez odcinków prowadzących po drogach z ruchem samochodowym. Praktycznie płaska, można więc spokojnie pokonać ją z dziećmi. Można tez dostosować jej długość do własnych potrzeb.
Ślad trasy znajdziecie tutaj
Propozycja nr 2 Goczałkowice-Pszczyna -Zbiornik Paprocany
Trasa ok 56 km (tam i z powrotem), można tez w jedną stronę pojechać pociągiem. Prowadzi w pobliżu linii kolejowej z kilkoma dostępnymi przystankami, więc można ja dowolnie modyfikować.
Atrakcje na trasie:
- Goczałkowice Zdrój i Ogrody Kapias
- Zapora w Goczałkowicach
- Pszczyna – Zamek Hochbergów i park
- Zameczek Myśliwski w Promnicach
- Paprocany Jezioro
Jeśli też lubicie podczas rowerowej wycieczki zobaczyć coś ciekawego, w tym wypadku będziecie bardzo zadowoleni!
My zaczęliśmy wycieczkę w Goczałkowicach Zdroju, za cel obraliśmy sobie zalew Paprocany, koło Tychów. Oczywiście można pojechać odwrotnie, nam akurat bliżej do Goczałkowic:) i w dodatku jest tutaj mnóstwo wygodnych parkingów, gdzie można zostawić samochód. Cała trasa prowadzi praktycznie wzdłuż linii kolejowej, możecie więc dowolnie skrócić sobie trasę podjeżdżając pociągiem.
Same Goczałkowice to niewielka, ale ładna miejscowość, i pięknieje z roku na rok. Można się posilić, posiedzieć nad Stawem Maciek, pospacerować, wpaść do pięknych Ogrodów Kapias (więcej możecie poczytaj tutaj: OGRODY KAPIAS, albo od razu ruszyć dalej. Dla bardziej wytrwałych jest też opcja odbicia na koronę zapory w Goczałkowicach, trasa nieco się wydłuży, ale widoki zacne.
Pszczyna
Osiedlowymi, spokojnymi drogami, trochę też wśród pól, dojedziecie do Pszczyny. Piękny Zamek Hochbergów (więcej o muzeum w zimowym wpisie ZAMEK PSZCZYNA , ogromny park, ale i klimatyczny ryneczek. Można pozwiedzać, rozprostować nogi, pokarmić kaczki… wedle potrzeb. Możecie też odwiedzić Zagrodę Żubrów. W weekendy Pszczyna jest dość obleganym miejscem, ale park jest na tyle przestronny, że każdy znajdzie zakątek dla siebie. Jeśli dobrze poszukacie to może znajdziecie tutaj słynną Księżną Daisy, która spędziła w Pszczynie sporo czasu:)
Promnice
Kolejny etap wycieczki prowadzi przez śląskie lasy w kierunku kolejnej posiadłości Hochbergów, Zameczku Myśliwskiego w Promnicach. Niestety zameczku aktualnie nie uda Wam się zwiedzić, 1 listopada rozpoczął się remont, który ma potrwać do listopada 2025. Możecie jednak pooglądać dworek z zewnątrz, a to też całkiem fajna atrakcja. Swoją drogą trzeba mieć pecha…. Ze 20 lat mijałam go dość obojętnie, a jak w końcu postanowiłam zajrzeć do środka, trafiłam na remont… Cóż, co się odwlecze, jak to mówią… Poczekam i wpadnę na inspekcję świeżutkich, wyremontowanych wnętrz za 2 lata.
Od Zameczku w Promnicach już tylko rzut beretem do celu naszej wycieczki, Jeziora Paprocańskiego. Latem to miejsce tętni życiem, ale i jesienią spacerowiczów nie brakuje. Południowa część jeziora to ta bardziej zagospodarowywana, przystanie, deptaki, ławeczki. Można posiedzieć nad wodą albo coś zjeść, my oczywiście połączyliśmy obie te opcje i zjedliśmy zaskakująco dobrą pizzę z widokiem na jeziorko. Północna strona jest bardziej dzika, jeśli latem szukacie ciszy i spokoju, po tej stronie będzie łatwiej.
Droga powrotna
I teraz wybór należy do Was. Możecie, jak my, wrócić tą samą trasą, można też ustalić dowolną alternatywę do osiągnięcia pętli. Okoliczne lasy dają nieograniczone możliwości. Możecie też wsiąść do pociągu i wrócić wygodnie do Goczałkowic, a musicie wiedzieć, że jest tutaj całkiem nowy, atrakcyjny dworzec z fajnymi muralami 🙂 Z Paprocan musicie dotrzeć że dotrzeć do stacji Kobiór lub kolejnej – Piasek. Atrakcji na trasie nie brakuje, już samo pedałowanie po okolicznych lasach to sama przyjemność. Jeśli z jakiegoś powodu nie macie ochoty na wycieczkę rowerową, nie ma problemu, wszystkie te atrakcje możecie zwiedzić także bez roweru 🙂
Praktycznie cała trasa jest bezpieczna, prowadzi osiedlowymi drogami ze znikomym ruchem, lub dedykowanymi ścieżkami. Część leśna też nie sprawia problemów, szeroko, przestronnie, bez piachu.
Ślad trasy znajdziecie TUTAJ
Propozycja nr 3 Mikołów – Katowice Ligota
Pętla około 45 km idealna na upały, prowadzi szlakami leśnymi, po drodze miejsca do kąpieli i kilka ciekawych atrakcji do zobaczenia.
Atrakcje na trasie:
- drewniany kościół Paniowy
- zamek w Chudowie
- Topola Tekla obok Zamku
- drewniany kościół Borowa Wieś
Dość często praktykujemy taką swoistą inwersję… Podczas gdy mieszkańcy Śląska masowo przyjeżdżają w Beskidy, my jedziemy w przeciwnym kierunku. Jest bardzo zielono, dużo tras prowadzi przez rozlegle lasy, a ścieżki są fantastyczne. W większości bardzo szerokie i bez piachu… A to zawsze doceniamy. Tak też było na wycieczce, którą przedstawiamy poniżej, dodatkowo okazała się ona świetnym wyborem na upalny dzień. W większości jechaliśmy w cieniu drzew, a w dodatku z możliwością kąpieli!
Startujemy
Trasę rozpoczęliśmy na bezpłatnym parking przy świeżo wyremontowanym kąpielisku Starganiec. Znajdziecie tutaj tablice z mapami proponowanych okolicznych tras, oczywiście są one oznakowane.
My obieramy kierunek na naszą, zaplanowaną wcześniej opcję, czyli na Śmiłowice, a następnie na Paniowy. Tutaj chcieliśmy zobaczyć drewniany, zabytkowy kościół. Jedzie się przyjemnie przez las i pola, mijamy co chwila grupki spacerowiczów w kijkami. Tłumu brak. W kościele trafiamy niestety na mszę, oglądamy go sobie więc tylko z zewnątrz.
Dalej podążamy w kierunku Chudowa. Tutaj możecie zobaczyć Zamek (wstęp 12 zł) i Topolę Tekla. We wnętrzu drzewa można posiedzieć i poczuć się trochę jak Żwirek czy Muchomorek. Są tam nawet stolik, krzesełka, bajowe okienka i drzwi. Z rana ta atrakcja była tylko dla nas, nie wiem jak to wygląda później. Obok zamku jest też spora karczma, podejrzewam, że w weekendy przyciąga sporo spacerowiczów.
Z Chudowa przez Borową Wieś jedziemy w kierunku Halemby (Borowa Wieś to kolejny drewniany kościół). Okazało się, niestety już po czasie, że trzeba było się tutaj zatrzymać na kultowe lody. Niestety nie mieliśmy o tym pojęcia, trzeba się było lepiej przygotować… teraz koniecznie musimy wrócić 😊
Z Halemby obieramy kierunek na Czarny Staw. Tutaj znajdziecie leśne, dzikie kąpielisko, możecie odpocząć w cieniu i poplażować. Wakacje przyciągnęły kilka osób, ktoś biwakował pod namiotem, ale nadal było cicho i spokojnie. Zaczynało się robić gorąco, na kąpiel niestety nie byliśmy przygotowani, pozostało nam jechać dalej.
Droga powrotna
Powoli zaczynamy domykać pętlę. Kolejny punkt na trasie to Park Zadole (Ligota). Nareszcie czas na nieco dłuższy odpoczynek w cieniu. Zjedliśmy smaczne, chociaż nie „kultowe” lody, wzmocniliśmy się kawą i po krótkim spacerze wokół tężni przyszedł czas na powrót. Swoją droga ostatnio bardzo często trafiamy na tężnie. Mniejsze czy większe, powstają w wielu polskich miastach i miasteczkach i cieszą się dużym powodzeniem.
Do zakończenia wycieczki pozostała już tylko chwila, pomimo długich odcinków w cieniu drzew upał dał się nam we znaki. Kończymy pętlę przy kąpielisku Starganiec. Jeśli przygotujecie się lepiej niż my, możecie ochłodzić się na plaży. Kąpielisko po remoncie wygląda świetnie, chociaż w niedzielne popołudnie ludzi było sporo.
Cała trasa prowadzi drogami leśnymi i drogami lokalnymi z niewielkim ruchem samochodowym. Napotkacie niewielkie przewyższenia, to głównie płaska trasa, łatwa, nadaje się dla dzieci.
Ślad trasy znajdziecie TUTAJ
Propozycja nr 4 Lasy Murckowskie-Nikiszowiec-Giszowiec
Trasa w formie pętli, ok. 42 km, zajmuje niecałe 5 godzin. Tylko na niewielkim odcinku prowadzi w ruchu samochodowym, poza tym ścieżkami leśnymi lub dedykowanymi ścieżkami rowerowymi. Trasa łatwa, nie wymagająca szczególnej kondycji.
Atrakcje na trasie:
- Rezerwat Ochojec
- Park Trzech Stawów
- Nikiszowiec
- Giszowiec
Powoli, wycieczka po wycieczce, odkrywamy coraz to fajniejsze miejscówki na ty stereotypowym, szarym Śląsku. I potencjał na kolejne nadal jest Nasza kolejna propozycja to okolice Katowic, konkretnie lasów Murckowskich i zabytkowych dzielnic Nikiszowiec i Giszowiec.
Samochód parkujemy na spokojnym, leśnym i bezpłatnym parkingu Murcki w Dolince Murckowskiej i ruszamy przed siebie. W planach coś bliżej natury, czyli lasy i jeziorka, i coś do pozwiedzania, czyli wspomniane zabytkowe dzielnice robotnicze.
Startujemy
a początek jedziemy wygodnymi ścieżkami przez Lasy Murckowskie, to 141 ha rezerwatu, otoczonego 256 hekratową otuliną. Jest gdzie poszaleć. Ścieżki szerokie, lekko pofalowane, ptaszki śpiewają, soczysta majowa zieleń cieszy oko, nic tylko pedałować przed siebie. Miejscami dało nam się we znaki błoto, po kilku dniach deszczu bywało różnie, ale skończyło się na kilku objazdach, kąpieli błotnych nie zaliczyliśmy.
Osiedla robotnicze
Z Parku już rzut beretem do zabytkowego osiedla robotniczego Nikiszowiec. Objeżdżamy sobie niespiesznie tę atrakcję, sporo turystów, ale jeszcze nie tłum, więc nie jest źle. Nikiszowiec to bardzo specyficzne osiedle robotnicze z początku XX wieku, zdecydowanie warte wycieczki dłuższej, niż pobieżny przejazd na rowerze. Kiedyś dzielnica niezbyt bezpieczna po zmroku, dzisiaj niekwestionowana atrakcja turystyczna.
Zostaje nam jeszcze na trasie drugie, sąsiednie osiedle robotnicze Giszowiec. Tutaj już atmosfera mniej miejska, a bardziej sielsko-ogrodowa. Ponad 100-letnie wolnostojące domki otoczone zielenią nie kojarzą się z typowo śląskim krajobrazem.
Droga powrotna
Kolejny spory obszar leśny, kolejny uroczy stawik (tym razem Janinka) i powoli zamykamy pętlę przy parkingu w Dolince Murckowskiej. Na trasie można spotkać tablice informacyjne z mapami szlaków, podążając wyznaczonymi trasami można też liczyć na dobre oznakowania.
Cała trasa zajęła nam w rytmie slow niecałe 5 godzin. Tylko na niewielkim kawałku prowadzi w ruchu samochodowym, poza tym ścieżkami leśnymi lub dedykowanymi ścieżkami rowerowymi. Poza atrakcjami błotnymi w lesie Murckowskim trasa łatwa, nie wymagająca szczególnej kondycji.
Ślad trasy znajdziecie TUTAJ
Propozycja nr 5 Żabie Doły, wycieczka z paszportem
Trasa w formie pętli, około 55 km, bez większych przewyższeń. Prowadzi częściowo dedykowanymi ścieżkami rowerowymi, parkami i w dużej części przez tereny zielone. Bywały momenty nieco bardziej terenowe, i fragmenty po drogach publicznych.
Atrakcje na trasie:
- Żabie Doły
- Zabytkowe osiedle robotnicze w Czeladzi
- Zamek w Będzinie
- mnóstwo parków
- Rynek w Bytomiu
Wycieczka zaplanowana w dość kontrowersyjny sposób… Nie wiem czy wiecie, ale terenie popularnie nazywanym Śląskiem znajdują się dwa blisko sąsiadujące ze sobą regiony: Śląsk właśnie i Zagłębie. Żartuje się, że na przejazd między Katowicami, a Sosnowcem trzeba mieć paszport 🙂 I takie też żarty usłyszeliśmy od znajomych ze Śląska… niepolitycznie połączyć wycieczkę do Sosnowca i Czeladzi, z pobytem w Bytomiu 🙂
Startujemy
Faktycznie, graniczna rzeka Brynica oddziela Śląsk od Zagłębia i tutaj też zaczynamy naszą przygodę. Dokładnie w Katowicach, przy zbiorniku Morawa, czyli praktycznie na „granicy”. Tereny zielone, przez które przejeżdżamy powstały, jak wiele innych w tych stronach, na terenach poprzemysłowych. Teraz rządzi tutaj przyroda. Wzdłuż rzeki, przez Park Tysiąclecia, docieramy do Siemianowic Śląskich, gdzie objeżdżamy kolejne 2 parki: park Miejski i Park Górnik.
Docieramy w końcu na Żabie Doły, to właśnie był główny cel naszej wycieczki. To zespół przyrodniczo-krajobrazowy na granicy Bytomia, Chorzowa i Piekar Śląskich, o powierzchni ponad 200 hektarów. Dawne tereny Zakładów Górniczo-Hutniczych zostały oddane we władanie naturze. Zapadliska, hałdy i osadniki przekształcono w zespół zbiorników wodnych, ścieżek spacerowo-rowerowych i miejsc do obserwacji ptaków. A tych jest tutaj aż 129 gatunków, niektóre bardzo rzadkie. Powstało naprawdę piękne miejsce!
Bytom
Po tych sielskich widokach czas na coś mniej uroczego, jedziemy do Bytomia! I tutaj trafiamy na Śląsk ze stereotypów, raczej nas nie zachwycił …
Postanawiamy mimo wszystko zajrzeć na rynek i przyznaję, że potencjał jest. Imponujących rozmiarów, z wieloma zabytkowymi kamienicami… niestety w większości w bardzo złym stanie. Może i on doczeka się rewitalizacji? Ładujemy baterie bardzo smacznymi słodkościami i czas na kolejny punkt programu. Udajemy się „za granicę”, najpierw do Czeladzi, później do Będzina. Chociaż prawdę mówiąc, podczas tej wycieczki przez chwile byliśmy już obu stronach granicznej Brynicy… trudno się połapać;)
Powrót przez Zagłębie
W Czeladzi przejeżdżamy przez zabytkowe, XIX -wieczne osiedle robotnicze i kierujemy się w stronę zamku w Będzinie. Mieliśmy ochotę na dokładniejsze obejrzenie tak zamku, jak i wzgórza zamkowego, jednak wycieczka w niedzielne popołudnie ma swoje limity. Robiło się już późno, wokół ludzi sporo, a jeszcze trzeba wrócić… Oglądamy więc całość z zewnątrz, przysiadamy na bulwarach pod zamkiem i ruszamy domykać pętlę.
Przez Sosnowiec i kolejny park na trasie (Park Sielecki) docieramy do bohaterki tej wycieczki, rzeczki Brynica. Znów było zielono i mało industrialnie. Coraz lepiej orientujemy się w tych śląskich terytorialnych zagwozdkach. Jeszcze kilka wycieczek i hoho! .. zapamiętamy co z czym graniczy:)
Ślad trasy znajdziecie TUTAJ
Jak zorganizować pierwszą wycieczkę rowerową
Do tej pory jeżeliście tylko w najbliższej okolicy i nie wiecie, jak się zabrać do organizacji takiej nieco dłuższej wyprawy? To nic trudnego, od czegoś jednak trzeba zacząć planowanie.
Oto garść naszych podpowiedzi przed 1szą dłuższą wycieczką rowerową:
- Nie rzucajcie się na głęboką wodę. Dopasujcie dystans do możliwości. Jeśli do tej pory przejechaliście max 10 km, zaplanujcie góra 20!
- Planując trasę patrzcie na sumę podjazdów. Dużo górek na początek Was wymęczy i zniechęci!
- Skorzystajcie z gotowych tras (np. Komoot) lub zaplanujcie własną np. w aplikacji Mapy.cz
- Podpowiedzi znajdziecie też w internecie, na blogach, np. na naszym 🙂
- Zadbajcie, żeby na trasie znalazły się się ciekawe miejsca do odwiedzenia, z tych jakie lubicie najbardziej. To znacznie uatrakcyjni wyjazd
- Sprawdźcie pogodę i przygotujcie się na nią! Warto mieć kurtkę lub peleryną przeciwdeszczową i ewentualnie ubranie na zmianę, jeśli pogoda jest niepewna.
- Jeśli wyjeżdżacie z rana, lub planujecie późny powrót, ubierajcie się na cebulkę. Łatwiej dostosujecie się to temperatury. U mnie doskonale sprawdza się też lekki, funkcyjny bezrękawnik
- Zadbajcie o wodę i przekąski. Nie zawsze po drodze będą dostępne sklepy. Możecie też trafić na malownicze miejsce blisko natury, w którym zaplanujecie postój i taka przekąska będzie jak znalazł.
- Ostatnie, ale najważniejsze – niech kask będzie z Wami!
Jak spakować się na wycieczkę rowerową
Jeśli dopiero planujecie swoje pierwsze wycieczki rowerowe, może pojawić się pytanie, co przyda się podczas takiej kilkugodzinnej wyprawy. Wiadomo, że każdy ma inne potrzeby, ale jednak pewna podstawa jest wspólna. Przez kilka lat rowerowego doświadczenia udało nam się opracować własny niezbędnik, i chętnie się nim dzielimy. Szczegóły znajdziecie w innym rowerowym wpisie TUTAJ
My w tym sezonie testowalismy po raz pierwszy w produkty od polskiego producenta akcesoriów rowerowych Extrawheel. Okazało się, sakwy moga być bardzo przydatne nie tylko na kilkudniowy trip, ale i na krótsze wyjazdy. Ja wybrałam te nieco mniejsze 2x 12,5 litra, wodoszczelne, co niestety sprawdziliśmy dość dokładnie podczas kilku tegorocznych wyjazdów. My mielismy prysznic stulecia, zawartosć sakw nawet nie zauważyła deszczu. Do tego montuje się je łatwo i ekspresowo na bagażniku na klik. Po całym sezonie użytkowania wyglądają nadal idealnie, chociaż serwowaliśmy im warunki dość survivalowe.