Tarnów na weekend, czy to w ogóle ma sens? Renesansowa perła Małopolski, najwięcej, po Krakowie, zabytków w Polsce południowej, no i w końcu polski biegun ciepła!

To musiało skusić, jedziemy!

Sama wizyta w Tarnowie była tylko częścią wyjazdu, chcieliśmy też wykorzystać piękną, jesienną pogodę na wycieczkę rowerową i krótki rekonesans po okolicznych miasteczkach.

Wycieczka się udała, miasteczka odwiedzone, przyszła wreszcie kolej na gwóźdź programu. Słoneczny, niedzielny poranek w Tarnowie to świetny moment na spacer. Pustawo i cicho, można się było na spokojnie rozejrzeć.

W informacji turystyczne przemiła dziewczyna pomogła nam ustalić plan zwiedzania, czasu nie mieliśmy wiele, a chcieliśmy odwiedzić przynajmniej najważniejsze punkty.

Co zobaczyć w Tarnowie?

Stare Miasto

Tarnów to miasto z długa historią i tradycjami. Założone przez Władysława Łokietka na początku XIV wieku, można powiedzieć jako ekskluzywny ośrodek. Mieszczanie tarnowscy otrzymali prawa analogiczne do mieszczan krakowskich, a to spore wyróżnienie.

Jako że miasto zostało lokowane na prawach magdeburskich, sprowadzono, prawdopodobnie z Nowego Sącza, sporą grupę mieszczan niemieckich, obeznanych z prawem niemieckim. Mieli pomagać w organizacji nowego ośrodka.

Rynek, klimatyczne uliczki, okalająca stare miasto ulica Wałowa, można by się tutaj kręcić cały dzień. My pokręciliśmy się nieco krócej, ale też co nieco zobaczyliśmy.

Powiem Wam, że już pierwszy rzut oka na Rynek i „szczęka nam opadła”. Przestronny, otoczony kolorową zabudową. Otoczony kolorowymi kamienicami z rożnych okresów, od XV do XIX wieku. Wszystko bardzo zadbane. Prawdziwa renesansowa perła Małopolski.

Jak to możliwe, że nie ma tutaj tłumów wycieczek? Może chodzi o to, że byliśmy po sezonie? Nie wiem, ale w takim miejscu powinno roić się od turystów. W sumie dla nas lepiej, za tłumami nie przepadamy.

Ratusz

W centrum Rynku zachwyca Ratusz, renesansowy symbol miasta. Od 1931 roku władze miejskie już tutaj nie urzędują, powstało muzeum, niewielkie, ale zorganizowane z gustem.

Budynek ozdobiono 14 maszkaronami, liczba ta odpowiadała liczbie członków władz Tarnowa. Podobno nawiązują one do tych z krakowskich Sukiennic.

Miasto planuje utworzyć szlak maszkaronów, na wzór wrocławskich krasnali czy zielonogórskich bachusików. Już się szykujemy, żeby wpaść i je zobaczyć.!

Obok ratusza możecie też zobaczyć „dół złoczyńców”, prawdopodobnie historyczne więzienie.

A co znajdziecie w ratuszowym muzeum? Nas najbardziej zachwycił zegar. XVII wieczny, funkcjonujący do dziś, z czynnym mechanizmem. Jest to najstarszy zegar wieżowy w Małopolsce. W tym samym czasie powstały też dzwony zegarowe, które teraz wystawione są w Sali Pospólstwa.

A to właśnie druga zachwycająca rzecz, jaką znajdziecie w Ratuszu. Piękne, przestronne pomieszczenie, z drewnianym sufitem i XVIII wieczną polichromią. To tutaj mieszczanie obradowali nad ważnymi problemami.

Jeśli czasu starczy Wam tylko na 1 muzeum, to Ratusz wydaje się idealnym miejscem. Poza wszystkim, z jego 28 metrowej wieży rozciąga się piękny widok na okolicę, miasto, a przede wszystkim na piękny, kolorowy rynek. To prawdziwa perła małopolski!

Co mają wspólnego Józef Bem i Król Łokietek?

Tarnów wiąże się z dwiema słynnymi postaciami. Władysław Łokietek, jako założyciel, doczekał się pomnika przy skwerku w okolicy ulicy Wałowej. Król znany był ze skromnego wzrostu, za to tarnowski monument podobno jest największym Łokietkiem na świecie. Czy tak jest, pewności nie mam, ale załóżmy, że jest to prawda.

Bohater narodowy Polski i Węgier, generał Józef Bem urodził się na przedmieściach Tarnowa, zwanych Burkiem. Nie namieszkał się tutaj długo, niedługo po jego narodzinach rodzina przeniosła się do Krakowa. Tarnów jednak uczcił swojego świetnego bohatera pomnikiem i wielkim muralem, przedstawiającym generała w dniu bitwy pod Sybinem.

W parku Strzeleckiego znajdziecie mauzoleum Bema, w którym złożono jego prochy.

Bima, czyli co zostało po Starej Synagodze

Przez stulecia Tarnów był miastem dwóch kultur, ludność żydowska stanowiła blisko połowę mieszkańców.

Najstarsza murowana synagoga w mieście pochodzi z XVII wieku. W 1939 roku spłonęła, została tylko jej centralna część, baldachim na 4 kolumnach, czyli Bima. Jest to podwyższenie w głównej sali synagogi. Z bimy odczytywana jest Tora, czasami też bywa używana jako mównica.

Zachowana obecnie jako trwała ruina z resztkami barokowej dekoracji stiukowej.

Cafe Tramwaj i tarnowskie słodycze

Nie można jednak tylko spacerować i zwiedzać, jakiś postój na uzupełnienie kalorii też trzeba zaliczyć. Jeśli w Tarnowie, to tylko w tramwaju! Bilety nie będą Wam potrzebne, ten tramwaj to klimatyczna kawiarnia. Jest to replika nawiązująca do tak zwanych „biedronek”.

Te elektryczne tramwaje śmigały po mieście przed wojną, wzorowane były na pojazdach lwowskich, a Tarnów był jedynym prowincjonalnym miastem w Galicji, który tramwaje posiadał.

Nie mogliśmy sobie też odmówić zrobienia zapasów w tradycyjnej cukierni Kudelski, gdzie dostaliśmy oczopląsu… klęska urodzaju jednym słowem. Dobrze, że upały minęły i udało nam się dowieźć te spore zapasy do domu. Perła Małopolski również dobrze karmi …

Ciekawostki

* Kupcy i wszyscy jadący na Węgierscy musieli jechać tylko i wyłącznie przez Tarnów. Taki przywilej nadał miastu Stefan Batory

* W XVI wieku sprowadzono do Tarnowa Szkotów, którzy XVII wieku stanowili już najliczniejszą niepolską grupę narodowościową wśród mieszczan tarnowskich.

* Od 1772 r. , przez 146 lat, Tarnów był pod rządami austriackimi. W tym czasie powstał trakt, prowadzący przez Tarnów od Śląska Cieszyńskiego aż do Lwowa.

Co zobaczyć w okolicach Tarnowa?

Czchów

Słyszeliście już może o tym miasteczku, o tak trudnej do wypowiedzenia nazwie? I to nie tylko dla obcokrajowca…

Jedzie sobie człowiek leniwie trasą Velo Dunajec, kiedy znienacka, zza zakrętu, wyłaniają się malownicze wieże na wzgórzu. Widok przyciąga jak magnez, nie można minąć obojętnie takiej atrakcji.

Do rynku i zamku prowadzi stroma droga, po której żmudnie wypychamy rowery. O podjechaniu można tylko pomarzyć… Zasapani zamarzyliśmy o jakiejś miłej kawiarence z widokiem na Dunajec, żeby złapać oddech. Niestety, ani z widokiem, ani bez widoku, żadnego lokalu w okolicach rynku nie znaleźliśmy. Nie było nawet kogo zapytać, bo w sobotnie słoneczne przedpołudnie żywego ducha tutaj nie spotkaliśmy. Do dziś pozostaje dla nas tajemnicą, gdzie podziewają się mieszkańcy tego uroczego miasteczka. Ktoś z Was zna może rozwiązanie tej zagadki?

Rynek, jak na tak niewielką miejscowość, imponujący. Dużo zieleni, kwiaty, żadnej betonozy! Fontanna, ławeczki, kapliczka z figura św. Nepomucena… Wokół rynku domy podcieniowe, a tuż obok piękny, kamienny, XVI wieczny kościół. Aż trudno uwierzyć, że nie ciągną tutaj tłumy turystów…

Od kościoła tylko dwa kroki do zamku, czy też jego pozostałości. Dotrzecie tutaj Szlakiem Militarnym.

Sam szlak dla miłośników broni może być niezłą gratką. Można zobaczyć z bliska całkiem imponujące działa. Tutaj też jest spory, całkiem atrakcyjny plac zabaw dla dzieci.

Zamek jest pięknie odrestaurowany, na tarasie widokowym można obejrzeć repliki machin oblężniczych, a widok na całą dolinę, jaki się stad rozpościera, wart jest tego wcześniejszego wypychania rowerów. O dziwo na zamku spotkaliśmy kilka osób, jak widać nie tylko nas skusił widok średniowiecznych wież na wzgórzu.

Jeśli będziecie w okolicy, czy to na wycieczce rowerowej, czy może w pobliskim Tarnowie, nie przegapcie Czchowa. Wymówić trudno, ale zobaczyć warto 🙂 Może nawet będziecie mieli więcej szczęścia i uda Wam się coś skonsumować:)

Zakliczyn

Co jest takiego ciekawego w Zakliczynie? Takie pytania wywołał mój pomysł spędzenia weekendu w tej okolicy. Rejon ciekawy, ale faktycznie, co można zobaczyć w samym Zakliczynie? Poza tym, że odbywa się tutaj Święto Fasoli, a fasolowe uprawy napotkacie na każdym kroku?

Miasteczko wydaje się ciche i spokojne, wieczorem wręcz uśpione. Kiedy zajrzeliśmy na rynek po zmroku nieco się zdziwiliśmy… Powitała nas ciemność absolutna. Na szczęście, kiedy już zaczęliśmy się zbierać, przyszedł moment zapalenia latarni i zakliczyński rynek nabrał uroku.

A musicie wiedzieć, że Rynek w tym miasteczku jest imponujący. Ogromny, przestronny, świeżo wyremontowany. Szkoda, że cały wybrukowany, wieczorem służy miejscowej młodzieży jako miejsce wyścigów samochodowych. Taka przestrzeń kusi, wiadomo…

Aż żal, że nie ma tutaj jakiegoś przyjemnego parku, choćby zielonej alejki… No cóż, taka moda ostatnio zapanowała.

Na środku rynku znajdziecie całkiem ładny Ratusz z wieżyczką, a wokół ciekawe, zabytkowe drewniane domy podcieniowe. Więcej takiej zabudowy znajdziecie po drodze z rynku do kościoła.

Wszystko naprawdę klimatyczne, ale raczej do odwiedzenia w ciągu dnia. Wieczorem cicho, ciemno i pusto.

Jak myślicie, czy Tarnów i jego okolice to dobre miejsce na weekend, urlop czy wakacje? Czy „perła Małopolski” to zasłużone określenie?

My spędziliśmy tutaj ledwie trzy dni i wiemy jedno. Na pewno tutaj wrócimy, pozostało wiele do odkrycia.

I Was też do tego zachęcamy, Małopolska nie samym Krakowem stoi!