Austria kojarzy się głównie z białym szaleństwem lub górskimi wędrówkami w towarzystwie uśmiechniętych krówek. A tu niespodzianka, Dolna Austria jest doskonała na rower, fantastycznych tras nie brakuje! Oczywiście pięknie przygotowanych, opisanych, z dobrą infrastrukturą. I co najważniejsze dla nas, w ogóle niezatłoczonych!
Myślicie Austria to głownie góry, więc będzie to raj dla wyczynowców i miłośników adrenaliny. Górskie trasy, pot, błoto i łzy… Fakt, górskich tras nie brakuje, mniejszych i większych pagórków też, ale jak dobrze poszukać to i płaskie ścieżki się znajda. I to niekoniecznie tylko wzdłuż Dunaju …
To, co nasze 2 kółka lubią najbardziej, to trasy w miarę płaskie, widokowe, z atrakcjami po drodze, taka wersja bardziej turystyczna niż wyczynowa. Jak to mówią, szukajcie a znajdziecie, zastosowaliśmy się i tak też się stało. Dolna Austria oferuje cały wachlarz takich atrakcji.
Spis treści
Ybbstalenradweg – trasa wzdłuż rzeki Ybbs
Ybbstalenradweg, fantastyczna trasa rowerowa wzdłuż rzeki Ybbs ma około 100 km. Prowadzi od górskiego jeziora Lunzer, aż do Dunaju. Nie zakładaliśmy pokonania całej trasy, chcieliśmy wrócić do punktu startu także rowerami. Wystartowaliśmy z miejscowości Lunz am See i zakładaliśmy, że dotrzemy do Hollenstein an der Ybbs.
Już w Lunz zatrzymaliśmy się na dość długo. Ciche jezioro o poranku podziałało jak magnes i chociaż słońce nie rozpieszczało, widok szmaragdowej wody robił swoje. Oczu nie można było oderwać. Coś pięknego! Później, kiedy zaroiło się tutaj od turystów, to już nie było to samo.
Zaraz potem wpadliśmy w szpony procesji… Jako, że wycieczka odbyła się w Boże Ciało, tych folklorystycznych akcentów nam nie brakowało. W każdym miasteczku orkiestry dęte w alpejskich strojach i kobiety w ludowych ciuszkach, w każdej miejscowości inna kolorystyka. Przy trzeciej procesji byliśmy już ekspertami… Dolna Austria świętuje na ludowo…
Na odcinku górskim cały czas towarzyszyły nam nieziemskie widoki. Płaska, pięknie przygotowana trasa biegnąca doliną, wzdłuż rzeki, a po prawej i lewej piękne, wysokie góry. Czym bliżej Dunaju, tym widoki łagodniejsze i bardziej płaskie, ale tego na własnej skórze nie wypróbowaliśmy. Nie tym razem…
Pogoda zdecydowała o skróceniu trasy, ale przecież nie jest powiedziane, że wszystko trzeba zobaczyć za pierwszą wizytą. Już ostrzymy sobie pazurki na uzupełnienie tej trasy o pozostałą cześć.
W sumie w obie strony przejechaliśmy ok. 60 km, przewyższenia to w całości ok. 200 m. Trasa w całości asfaltowa, oddzielona od ruchu samochodowego, dobrze oznakowana. W Lunz am See można zaparkować koło jeziora, koszt za cały dzień 6 euro. Stąd też znaki wyprowadzą was bezpośrednio na ścieżkę rowerową. Pomimo weekendu na trasie nie spotkaliśmy tłumów, jedynie od czasu do czasu mijaliśmy jakiegoś uśmiechniętego rowerzystę. Dolna Austria na rower to strzał w 10!
Dla zainteresowanych ślad trasy TUTAJ
Link do informacji o trasie TUTAJ https://www.mostviertel.at/ybbstalradweg
Erlaufradweg
Podróżujecie według planu, czy raczej na żywioł, gdzie was oczy poniosą? My plany zawsze mamy, ale traktujemy je dość luźno.
Zdarza nam się też zaglądać, gdzie nie planowaliśmy albo pojechać po postu przed siebie. Tak też zrobiliśmy pewnego słonecznego popołudnia podczas naszej austriackiej wyprawy. Lokalizacja naszego sennego miasteczka Scheibbs była idealn żeby popedałować wzdłuż rzeki, trasą rowerową Erlauflatradweg. To jedna z najbardziej popularnych tras rowerowych regionu Mostviertel, ciągnąca się od parku Otscher aż do Dunaju
To ta sama piękna, szmaragdowa rzeka, do której wpadały wzburzone wody wodospadu Trefflingfall, o którym przeczytacie TUTAJ
Jak na wszystkich trasach rowerowych, które odwiedziliśmy do tej pory, tłoku nie zanotowaliśmy. I to jest klimacik, jaki nam się podoba. Widoki, cisza, pięknie przygotowana ścieżka, popołudniowe słońce…
Celu ta wycieczka nie miała żadnego, pedałowaliśmy sobie niespiesznie lekko pofalowanymi polami. Góry już nie tak majestatyczne jak na trasie Ybbstalenradweg, ale widok na szczyt Otscher towarzyszył nam całą drogę powrotną. Nieco nas drażnił ten obrazek, to tam mieliśmy spędzić ten dzień, ale oszukańcze prognozy wieszczyły burze. A tu ani chmurki …
Ale nie ma tego złego… spędziliśmy leniwe popołudnie na rowerze, w towarzystwie koni, owiec i turkusowej Erlauf. Dolna Austria jest dobra także na leniuchowanie…
Dotarliśmy do miasteczka Wieselburg, które jakoś szczególnie nas nie ujęło. Poza nietypowym kawałkiem ścieżki rowerowej, prowadzącej przez hale targowe i zabudowania fabryczne, na nic ciekawego nie trafiliśmy.
Zawróciliśmy więc z silnym postanowieniem zorganizowania popasu w pewniej wyludnionej mieścinie, mijanej wcześniej. Miasteczko o wdzięcznej nazwie Purgstall an der Erlauf
okazało się wyludnione tylko w pewnym sensie. Cała populacja zalegała na przykościelnym rynku, większość w obszernej knajpce, która oferowała wybór dobra wszelkiego, jakiego się nie spodziewaliśmy. Nie pozostało nam nic innego jak przyłączyć się to tego grupowego spożywania J
Tą samą trasą wzdłuż rzeki Erlauf z naszej bazy wypadowej w Scheibbs można było pojechać także w przeciwnym kierunku, w stronę pięknego Lunz am See, które odwiedziliśmy przy okazji wycieczki wzdłuż rzeki Ybbs. Na ten wariant czasu już nam nie starczyło, ale kto wie, może zdarzy nam się tutaj wrócić.
Nasza wycieczka zamknęła się w 40 km w obie strony. Oczywiście trasa dobrze przygotowana i oznakowana i bezkolizyjna.
Dla zainteresowanych ślad trasy KOMOOT
Donauradweg – Tulln
Wiadomo, że trasy rowerowe wzdłuż rzek to te z gatunku relaks i chill. Można sobie jechać płasko, szum wody uspakaja, ptactwo ćwierka, czasami i nogi można zamoczyć… Przyznajemy, lubimy takie wycieczki, jak tylko trafimy na jakąś, czym prędzej objeżdżamy.Donauradweg, czyli trasa wzdłuż Dunaju w Austrii, to jedna z perełek, ledwo przez nas tknięta, ale lepiej mniej, niż w ogóle… Ta trasa ma jeszcze jedną dodatkową, niekwestionowaną atrakcję – przylegające miasteczka!
Na zakończenie naszego pobytu w Austrii, w drodze powrotnej, zatrzymaliśmy się na chwilę nad Dunajem, żeby przeprowadzić mały rekonesans. Jako, że wszelkie kwitnące krzaki są dla mnie niekwestionowana atrakcją, wybór padł na podwiedeńskie Tulln, nazwane Miasto Ogród. To nieduże, tonące w kwiatach miasteczko leży zaledwie 30 km od Wiednia.
Założyliśmy wycieczkę ok 40-50 km, ostatecznie jeszcze trzeba było jeszcze dojechać do Polski. W sumie przyzwoita pętelka zamknęła się w niecałych 40 km. Pięknie przygotowaną ścieżką pojechaliśmy z Tulln w stronę Wiednia, taka nasza WTR tylko większa i bardziej luksusowa J
Świetnie oznakowana, łącząca się z wieloma innymi ścieżkami, zachęcała, żeby jechać dalej i dalej… Niestety czas nie z gumy, co zrobić.
Na drugi brzeg przejechaliśmy koroną zapory Grenfeinstein i wróciliśmy w stronę Tulln w nieco bardziej sielskiej atmosferze, bliżej natury. Nadal jednak asfaltową, dedykowaną tylko rowerom ścieżką. Można było przysiąść nad rzeką, zamienić dwa słowa z łabędziami, posłuchać śpiewu ptaków. Czysty chill…
Powrót na ukwiecone bulwary Tulln pięknym, stalowym mostem nad Dunajem i już można się oddać kwietnemu szaleństwu. Pora roku dopisała, słońce nieco mniej, pomimo upału niebo było cały czas ołowiane. Wielka szkoda, wszystkie te kolory w ciepłym, słonecznym świetle to byłby sztos! Ale może trudniej byłoby mnie zapakować do samochodu ..:)
Jak te bulwary pięknie przygotowane! Kwiaty dobrane fantastycznie, do tego ławeczki, alejki, w tle Dunaj… Miejsce naprawdę warte odwiedzenia i widać, że przygotowane na najazd rowerzystów. A było ich tam sporo.
Parkingów, i to bezpłatnych, w Tulln wzdłuż trasy nie brakuje, miejsc na nich też nie. Wjazdy na trasę w obu kierunkach są dobrze oznakowane. Jest się gdzie zatrzymać na przekąskę, lody, kawę. Pomimo dość pogodnej niedzieli trasa nie była zatłoczona. Oczywiście warto zwiedzić samo Tulln.
Nas Donauradweg bez trudu zachęcił do dalszego zwiedzania, rodzi się pomalutku plan pobytu kilkudniowego na dłuższe wyprawy, może aż do Melk…?
Link do trasy KOMOOT
Dolna Austria na rower. Jakie mamy odczucia?
To było nasze pierwsze spotkanie z trasami rowerowymi Dolnej Austrii, na pewno nie ostatnie. Spodziewaliśmy się, że będzie ciekawie i luksusowo, a było chyba jeszcze lepiej.
Tras różnego gatunku i z bardzo różnorodnymi widokami jest bardzo dużo. Możliwości zwiedzenia małych uroczych miasteczek po drodze bez liku.
Pomimo tych niewątpliwych atrakcji żadna trasa nie była zatłoczona, rowerzyści spotkani na trasie bardzo mili i uśmiechnięci, widoki fantastyczne.
Wszystkie trasy naprawdę dobrze oznakowane, nie trzeba używać nawigacji. Na niektórych trasach można skorzystać z podwózki koleją, co pozwala na przejechanie większego kawałka tylko w jedną stronę. Nie korzystaliśmy tym razem z tej opcji, dopytaliśmy jednak o szczegóły. Można skorzystać z przejazdu z rowerem tylko w miarę wolnych miejsc, lepiej więc rezerwować konkretny przejazd wcześniej, można to zrobić telefonicznie.
Biorąc pod uwagę te wszystkie powyższe zalety i fakt, że Austria, leży tak niedaleko od naszej południowej granicy, jest nawet bardziej niż pewne, że będziemy tutaj gościli na rowerowych wycieczkach dużo częściej. Dolna Austria na rower to fantastyczny pomysł!