Velo Czorsztyn to chyba najbardziej rozpoznawalny odcinek trasy rowerowej Velo Dunajec. Turkusowe jezioro (które jeziorem po prawdzie nie jest…), widok na Tatry, 2 zamki, a wokół tego wszystkiego wije się atrakcyjna ścieżka rowerowa.
Zaglądamy tutaj przynajmniej raz w roku, zawsze jest pięknie, a okolica bardzo się zmienia, szczególnie pod kątem infrastruktury. Czy na lepsze, to już zależy od indywidualnych oczekiwań.
Tej wiosny w okolice Czorsztyna postanowiliśmy zajrzeć z okazji pierwszego rowerowego weekendu 2024. Na chwilę przed rozpoczęciem sezonu statki miedzy zamkami jeszcze nie kursują, może więc będzie nadal cicho i spokojnie?
Będzie to też inauguracja naszych nowych sakw rowerowych w które, dzięki współpracy z polskim producentem Extrawheel , zaopatrzył się mój rower.
Do tej pory sadziłam, że pakowanie się w sakwy na bagażnik na jednodniową wycieczkę rowerową to przesada, ale kiedy znalazłam ładne, zgrabne i niewielkie, postanowiłam zmienić przyzwyczajenia. Okazuje się, że nawet na jednodniowy wypad w plenerze potrzeba sporo rzeczy i nagle nie trzeba już upychać ich w małych torbach czy plecakach.
A co zaplanowaliśmy na ten pierwszy, rowerowy weekend sezonu?
Spis treści
Jezioro Czorsztyńskie, jak powstało?
Przyjęło się potocznie, że mówimy o nim „jezioro”, ale to sztuczny zbiornik, i to całkiem młody. Budowa została zakończona, a zbiornik retencyjny napełniony, dopiero w 1996 roku. Ma on za zadanie chronić okolicę przed powodzią, a udało się to przetestować z powodzeniem już w lipcu 1997. Oczywiście jak zbiornik to i zapora, i to z elektrownią szczytowo-pompowa. Zapora w Niedzicy jest w TOP 3 najwyższych polskich budowli tego typu.
Aby powstało dzisiejsze Jezioro Czorsztyńskie przeniesiono całą wieś Maniowy. Aktualnie znalazłaby się ona na dnie zbiornika, na południowym zboczu Gorców powstała całkowicie na nowo.
W tej chwili koroną zapory można się przejść, przejechać rowerem, podziwiać panoramę i widok na jezioro. Dla pasjonatów techniki jest też możliwe zwiedzanie wnętrza zapory.
Velo Czorsztyn – przejechać pętlę czy wybrane odcinki?
Popularna trasa rowerowa Velo Czorsztyn to faktycznie cześć Velo Dunajec, która prowadzi wokół jeziora Czorsztyńskiego. W zamyśle jest to pętla, którą można pokonać całkowicie droga lądową, lub w połączeniu w krótka przeprawą stateczkiem, między zamkiem w Niedzicy, a zamkiem w Czorsztynie. W ten sposób unikacie dość nieprzyjemnego odcinka prowadzącego ruchliwą drogą, ze sporymi przewyższeniami. Dodatkowo sama przeprawa, choć trwa niedługo, pozwala podziwiać okolicę z innej perspektywy i sama w sobie może być atrakcją.
Stateczki pływają jednak tylko w sezonie, mniej więcej od maja do października. Rejsy odbywają się co 20 minut, a bilet dla osoby dorosłej z rowerem w 2024 to koszt 25 zl.
Jednak czy trzeba pokonać Velo Czorsztyn w całości? Czy może warto podzielić trasę na odcinki? I czym różni się szlak po obu stronach jeziora?
W zasadzie fajnie jest zrobić pełną pętlę, zwiedzić oba zamki i przepłynąć się stateczkiem. To taka wersja wycieczki rowerowej w wersji kompleksowej. Ale co, jeśli jesteście poza sezonem, statki nie pływają, a drogą publiczną wolicie się nie poruszać?
Według nas szlak rowerowy tylko po jednej stronie, lub „na raty” to też fajna opcja, tym bardziej, że każda strona jeziora jest inna.
Velo Czorsztyn – cześć południowa (Niedzica)
Trasa rowerowa prowadząca południowym brzegiem, która kończy się, lub zaczyna, jak kto woli, koło zamku w Niedzicy, to odcinek znacznie trudniejszy. Traficie tutaj na wymajające podjazdy i strome zjazdy, takie po 10-15%. Bywa naprawdę ciężko i wiele osób, również my, zsiada tutaj miejscami z rowerów. Dodatkowo pojawiają się dość ostre zakręty, które są już nawet oznaczone jako niebezpieczne.
Sama trasa nie jest też zbyt szeroka, możliwe, że ze względu na uksztaltowanie terenu, a może nikt nie spodziewał się aż takiej popularności. W weekendy, szczególnie te wakacyjne, jest tutaj po prostu spory tłok i manewrowanie wymaga nie lada uwagi.
Za to południowy brzeg jest niesamowicie malowniczy! To stąd właśnie pochodzą te wszystkie piękne ujęcia z panoramą jeziora w tle i ścieżką, która aż zaprasza żeby gnać bez tchu. Ale uwaga, na jej końcu trzeba też skutecznie zahamować 😊
Jest to zdecydowanie najtrudniejsza cześć szlaku i lepiej się na to przygotować. Nie musicie przecież koniecznie pokonać wymagającego podjazdu na rowerze. Kto nie czuje się na siłach, może przecież przez ten trudniejszy kawałek rower poprowadzić. My nie jeździmy może wyczynowo, ale jednak sporo i często, a kiedy dojeżdżamy do Niedzicy, nasze płuca nadal dyszą w okolicy Falsztyna… 😊
Jeśli jedziecie z dziećmi, zadbajcie o ich bezpieczeństwo podczas zjazdów. Zwróćcie uwagę, żeby się zbyt mocno nie rozpędzać, kontrolowany zjazd jest bardzo ważny. Bezpieczeństwo Waszych pociech, ale też innych uczestników ruchu, to istotna kwestia, nie tylko na Velo Czorsztyn, ale w zasadzie podczas każdej wycieczki rowerowej.
Velo Czorsztyn – Część Północna (Czorsztyn)
Trasa rowerowa prowadząca po północnym brzegu, od strony zamku w Czorsztynie, to zupełnie inna bajka. Tutaj każdy da radę! Trasa prowadzi praktycznie płasko, lekkie przewyższenia dodają jej tylko uroku. Wije się łagodnie wzdłuż brzegu, zakręty są więc znacznie bezpieczniejsze. Widokom nie można też nic zarzucić, chociaż oczywiście na perspektywę jeziora z góry nie można liczyć. Cóż, coś za coś…
W zamian za to jest tutaj kilka miejsc, gdzie możecie podejść do jeziora. Jest też dobrze rozwinięta infrastruktura. Nie zatrzymujcie się tylko w każdym punkcie gastronomicznym, bo zastanie was noc 😊 W tym roku zakończyła się też przebudowa ścieżki przy moście na zachodnim czubku jeziora (Dębno/Maniowy), gdzie wcześniej trzeba było nieco lawirować między samochodami. Teraz jest bardzo bezpiecznie, całkowicie poza ruchem drogowym, chociaż tutaj akurat czeka was mały kawałek ze sporym przewyższeniem. Ale bezpieczeństwo najważniejsze.
Tutaj każdy da radę!
Jezioro Czorsztyńskie o zachodzie słońca
A gdzie w tym malowniczym miejscu najlepiej podziwiać zachód słońca?
Według nas najlepiej wybrać się na przejażdżkę rowerem północnym brzegiem, już w porze złotej godziny. Jezioro wtedy wygląda spektakularnie, a ruch na ścieżce powoli zamiera. Przejażdżka o tej porze wprowadzi was w zupełnie inny nastrój, niż standardowa wycieczka w ciągu dnia.
Jest takie miejsce, mniej więcej w połowie ścieżki (Wyskocz na! Rower), gdzie możecie przysiąść nad wodą na leżaczkach, wypić coś dobrego i podziwiać zachodzące słońce z tej perspektywy.
Jeśli wolicie spoglądać na słońce bardziej kameralnie, z niewielkiego klifu, około 400m dalej w stronę Dębna znajdziecie pięknie położony MOR, gdzie według nas widok jest najlepszy.
A kiedy słońce będzie już kończyć swoja wędrówkę, popedałujcie ścieżką rowerową w jego kierunku, czyli na zachód… Cały czas jedziecie z niesamowitym widokiem „płonącego” jeziora przed sobą!
Velo Dunajec – wycieczka rowerowa wzdłuż Dunajca do Szczawnicy
Velo Czorsztyn to tylko część pięknej trasy Velo Dunajec. Niesamowicie malowniczy odcinek tej trasy prowadzi w kierunku Szczawnicy i jest to odcinek, którego absolutnie nie można przegapić. Zaryzykuję stwierdzenie, że jeśli chodzi o urodę i atrakcyjność, nie ustępuje on odcinkowi nad Jeziorem Czorsztyńskim. Pieniny w pełnej krasie…
Trasa prowadzi cały czas wzdłuż Dunajca, częściowo po stronie polskiej, a częściowo po słowackiej.
Początek wycieczki rowerowej Velo Dunajec – Sromowce Wyżne
Wycieczkę można zacząć tuż za Niedzicą, w miejscowości Sromowce Wyżne. Bez problemu znajdziecie tutaj parking, całkiem sporo miejsc powstało wzdłuż nowego terenu rekreacyjnego nad rzeką, w bezpośrednim sąsiedztwie ścieżki.
W zasadzie cała trasa prowadzi wydzieloną ścieżką, jest więc wygodna i bezpieczna. Niewielki kawałek będzie prowadził drogą z ruchem samochodowym, ale najczęściej jest on niewielki, a kierowcy zachowują się przyzwoicie. Dotrzecie do mostu na Dunajcu w Sromowcach Niżnych, którym należy przeprawić się na drugą stronę do Czerwonego Klasztoru.
Ale nie tak szybko! Radzę wam pojechać jeszcze kawałek przed siebie, ścieżka sama poprowadzi. Miniecie przystań flisacką, boisko i oto pojawi się przed Wami najlepszy widok na Trzy Korony, jaki możecie sobie wymarzyć. I to w towarzystwie przełomu Dunajca, po których przemykają tratwy z flisakami. Takie Pieniny na 100%, piękniej się nie da.
Duża, spokojna polana, na której można się zrelaksować ma jeszcze jedna zaletę. Jeśli odwrócicie się w kierunku, z którego przyjechaliście, możecie podziwiać niesamowity widok na Tatry. Najlepiej prezentują się oczywiście wiosną, kiedy jeszcze ośnieżone szczyty kontrastują z błękitem nieba…
Teraz już możecie spokojnie wrócić na most (z którego zresztą widok na Tatry też jest niczego sobie…) i przeprawić się na stronę słowacką, którą dotrzecie do samej Szczawnicy.
Słowacka cześć ścieżki Velo Dunajec
Ta cześć trasy rowerowej została świeżo wyremontowana w 2023 roku. W całości prowadzi bezpośrednio wzdłuż Dunajca. Powstały nowe umocnienia brzegu, sama ścieżka też jest wygodna, a widoki na przełom Dunajca i turkusową wodę wprost bajeczne. Można jechać i podziwiać, jak w bajce. Ale… oczywiście jest jedno „ale”…
Tylko w niewielu miejsca znajdziecie barierki zabezpieczające, w wielu innych ścieżka graniczy bezpośrednio z brzegiem. Nie ma żadnego problemu, kiedy nie ma dużego tłoku, trzeba tylko trzymać się w bezpiecznej odległości, nie przesadzać z prędkością i zachowywać się racjonalnie. Oczywiście należy pilnować bąbelków, jeśli z nimi jedziecie.
Gorzej sytuacja wygląda „w godzinach szczytu”. Ta część trasy rowerowej jest bardzo popularna, łatwo dostępna, wielu turystów wypożycza rowery w Szczawnicy i dociera tutaj bez najmniejszego problemu. Wielu z nich nie korzysta z roweru na co dzień, często są to większe grupy, powstaje więc chwilami niejakie zamieszanie. Nasza rada to korzystanie z tej trasy z samego rana, można się wtedy cieszyć bajkowymi widokami, jechać bezpiecznie i bez nerwów. Całkiem możliwe, że równie przyjemnie będzie późnym popołudniem, ale tej wersji nie testowaliśmy.
Znajdziecie tutaj też kilka podjazdów i ostrzejszych zjazdów, nic strasznego, ale jednak nie jest to całkowicie parkowa alejka. Słowacy zresztą bardzo zapobiegliwie oznakowali takie miejsca, zalecając zejście z rowerów na niektórych krótkich odcinkach.
Po ostatnim remoncie powstało też na trasie kilka przyjemnych wiat, gdzie możecie przysiąść i odpocząć, podziwiając widoki na Pieniny, Dunajec i przepływające tratwy z flisakami.
Na samej granicy Polsko-Słowackiej jest też niewielki punkt gastronomiczny, przystanek na kofolę będzie jak znalazł.
Szczawnica – trasa rowerowa wzdłuż Grajcarka
W Szczawnicy ścieżka rowerowa poprowadzi Was wzdłuż potoku Grajcarek. Można zjechać do centrum jednym z mostów, czy rozprostować nogi na promenadzie. Uważajcie jednak, promenada jest tylko dla pieszych, ścieżka rowerowa prowadzi po tej same południowe stronie Dunajca, którą przyjechaliście ze Słowacji.
Tutaj możecie zawrócić, ale możecie też pojechać dalej w stronę Wąwozu Homole, czy dalej do Rezerwatu Białej Wody.
W samej Szczawnicy warto podjechać do centrum na Plac Dietla. To tutaj jest niewielka, ale piękna pijalnia wód. Jest tutaj przyjemny deptak, powstaje nowa fontanna, można przysiąść przy kawie z dala od zgiełku.
Jeśli będziecie mieli ochotę i czas, z centrum można tez wyjechać kolejka na Palenicę. Czekaja tutaj na was bajeczne widoki a Tatry.
Cała trasa rowerowa to niecałe 60 km (my podjechaliśmy jeszcze ze Szczawnicy do Krościenka, zobaczyć jak wygląda ścieżka rowerowa i nowo budowany most). Zajęła nam ona ok. 6 godzin. Były ciastka, kawa, obiad i niezliczone przerwy na podziwianie widoków. Było w rytmie slow, tak jak kolorowa wiosna w Pieninach na to zasługuje.
Tutaj znajdziecie ślad trasy rowerowej, jaką przejechaliśmy.
Jak spakować się na jednodniową wycieczkę rowerową?
Wydawałoby się, że na wycieczkę jednodniowa wiele zabierać nie trzeba, ale jak tak dobrze pomyśleć, to jednak o kilku niezbędnych rzeczach trzeba pamiętać.
Oczywiście co innego potrzebne Wam będzie na wycieczce „miejskiej”, gdzie sklepy i gastronomia czekają na was na każdym rogu, zupełnie inaczej trzeba się zorganizować na wycieczkę w naturze. Lasy, wioski i bezdroża oznaczają, że musicie być samowystarczalni.
Jako że bezpieczeństwo przede wszystkim, mam nadzieję, ze wszyscy pamiętacie o kasku. I to nie tylko dla bąbelków, ale również wszystkich pozostałych, którzy przedszkole maja dawno za sobą. Widzę że wiele osób nadal z kaskiem się nie lubi, rozumiem nawet dlaczego. Sama kiedyś unikałam jak ognia, bo to niewygodnie, ciepło, fryzura się psuje… Do czasu aż pofrunęłam przez kierownicę, i to na prostej ścieżce. Szybko zmieniłam zdanie, zainwestowałam w porządny i bardzo wygodny kask i już się z nim nie rozstaję. Co i Wam gorąco polecam.
Nasza podstawa na każda wycieczkę rowerową
Bez względu na to, czy jedziecie w las, czy do miasta, warto mieć ze sobą takie absolutne minimum:
- Woda. W mieście wielkiego zapasu wozić nie trzeba, ale mam ja ze sobą zawsze 2 butelki 0,5 litra. Cały rok używam tych ze stali nierdzewnej, które doskonale utrzymują temperaturę. Latem wodę mam cały czas chłodna, w chłodniejsze dni wolę ciepłą, a taka butelka sprawdza się doskonale. Szczególnie w lecie jest to fajna opcja, kiedy robi się ciepło, woda w plastiku nie tylko się nagrzewa, ale też nabiera tego specyficznego posmaku.
- Rękawiczki rowerowe. Używam zawsze, chyba że zdarzy mi się zapomnieć… Na dłuższych dystansach bez rękawiczek jest mi po prostu niewygodnie. W chłodniejsze dni, lub z rana, kiedy jest chłodniej, warto założyć te z palcami.
- Okulary – nie tylko chronią od słońca, ale też od kurzu czy owadów
- Kurtka przeciwdeszczowa. Najlepiej, jeśli jest w mocnym kolorze, z odblaskami. W czasie deszczu warto być dobrze widocznym. Kurtka w zasadzie dużo miejsca nie zajmuje, jeździ więc zawsze, pogoda lubi się zmieniać dynamicznie. „Taki mamy klimat..”
- Mini apteczka. Plaster, coś do dezynfekcji, tabletki przeciwbólowe, coś na kleszcze i komary.
- Power bank. Dzisiejsze smartfony, szczególnie jeśli robimy dużo zdjęć, lubią się szybko wyładować. Lepiej nie szukać w popłochu miejsca, gdzie można je doładować.
Co zabrać na wycieczkę rowerową na łonie natury?
Nie ukrywam, że najbardziej lubimy wycieczki na łonie natury, ale w tym wypadku do zapakowania jest znacznie więcej.
Musimy pamiętać o dodatkowym zapasie wody, nie wiadomo gdzie i kiedy traficie na jakiś sklepik.
Koniecznie trzeba zabrać coś konkretnego do jedzenia i jakąś słodka przekąskę. Kiedy zmęczenie dopada, cukier pozwoli szybko wykrzesać dodatkową energię.
Zwykle pakujemy też małe ręczniki z mikrofibry. Można na nich przysiąść, ale też wytrzeć się, kiedy najdzie nas ochota na zamoczenie nóg w jakimś jeziorku, czy potoczku.
Najbardziej lubimy wyjeżdżać z samego rana, czym wcześnie, tym lepiej. Różnica temperatury miedzy porankiem, a resztą dnia potrafi być ogromna. Ubieramy się więc na cebulkę i z biegiem czasy zdejmujemy kolejne warstwy. Jeśli pogoda jest zmienna, zawsze mamy jakąś zapasową warstwę w zanadrzu.
Do czego się spakować na wycieczkę rowerową?
Kiedyś używałam torby na bagażnik, która miała ograniczona pojemność, a i dość średnio się zachowywała na wybojach. Niemniej jednak kilka lat tak sobie radziłam, posiłkując się dodatkowo torbą na kierownicę. Fakt, pakowanie łatwe nie było.
Męska część drużyny zdecydowanie preferuje plecak, wiadomo, „góral” musi się prezentować 😊. Problem w tym, że plecak bardzo wygodny nie jest, a i człowiek się dodatkowo upoci. No ale jak to mówią „de gustibus non disputandum est”…
Jakiś czas temu zaczęłam rozważać profesjonalne sakwy na rower, montowane na bagażnik. Trochę się wzbraniałam przed tym rozwiązaniem, bo i po co aż taka pojemność na jednodniowe wycieczki? A jak zacznie padać i wszystko mi zamoknie? No i pewnie będą mi dyndać po kołach…
Oczywiście dodatkowa torba na kierownicę, do której można spakować mniejsze, podręczne rzeczy, zawsze jest dobrym uzupełnieniem.
Czy sakwy rowerowe to dobre rozwiązanie? Jakie wybrać?
W końcu znalazłam, wypróbowałam i żałuję, że dopiero teraz. Wersja kompaktowa, sakwy Rambler 25 litrów (2×12,5) jest w sam raz dla mnie. Są oczywiście dostępne większe, na dłuższą wycieczkę, albo żeby spakować np. drobiazgi dla dzieci.
Dla mnie 25 litrów to jest bogactwo miejsca. Co ja tam mogę zabrać, i to bez ścisku! Zmieści się wszystko, a i miejsce na trofea z podróży zawsze zostaje… A to lokalny serek, wiejski chlebek, albo ciasteczka 😊
Sakwy są wodoszczelne, od strony koła wykończone tworzywem, które idealnie się czyści. Montuje się je łatwo i szybko, na „klik”. Nic nie dynda i nie podskakuje na bezdrożach. I do tego mają doskonale widoczne odblaski! Pamiętajcie, to bardzo ważne żeby dać się zobaczyć na drodze.
W zestawie do sakw rowerowych dobrałam praktyczną torbę na kierownicę Handy 5L do której można spakować podręczne drobiazgi. Torbę Extrawheel Handy też montuje się ekspresowo jednym ruchem na klik, dodatkowo ma dopinany pasek, dzięki któremu szybko można ją zamienić w torebkę i zabrać ze sobą, kiedy zostawiacie gdzieś rower.
Sama się teraz zastanawiam, dlaczego wcześniej nie zaopatrzyłam się w sakwy rowerowe na bagażnik. W końcu to nie rozwiązanie jedynie dla długodystansowców. Szukając, zawsze można znaleźć coś na miarę, akurat dla siebie.
A jeśli chcielibyście przetestować inne, widokowe trasy w okolicy zobaczcie nasz wcześniejszy wpis Wyprawa rowerowa z widokiem na Tatry – 3 propozycje
To co, ruszacie odkrywać Velo Dunajec i uroki Velo Czorsztyn?