Mistrzyni spektakularnych przemian. Mała wioska, która w rekordowym tempie przemieniła się w wielką aglomerację. „Ziemia obiecana” dla setek tysięcy robotników w czasie rewolucji przemysłowej, po której pozostało mnóstwo zabytkowych fabryk i pałaców. Po okresie świetności popadły w ruinę, aby w XXI wieku powstać jak ten przysłowiowy Feniks, zmieniając po raz kolejny oblicze miasta. Oto Łódź na weekend!

To miasto zaskakuje, nie można temu zaprzeczyć. Kiedy poznałam miasto w latach 90-tych robiło nieciekawe wrażenie. Raczej szaro i smutno, wydawała się dość zaniedbanym miastem. Uroku dodawały niezliczone parki i okoliczne lasy, centrum miasta niespecjalnie zachęcała do odwiedzin.

Kiedy wróciłam tutaj po latach, zobaczyć na własne oczy, co Łódź ma teraz do zaoferowania, trudno było rozpoznać to szare miasto z przeszłości. Upadłe fabryki przekształcone muzea i centra handlowo-kulturalne, do tego wszystko odrestaurowane w fantastycznym stylu. Zachowany duch epoki z nowoczesnym sznytem i piękna stara cegła w nowym wydaniu.

Do tego raj dla łasuchów czyli niesamowita oferta kulinarna. Niezliczona ilość knajpeczek i restauracji w najróżniejszym stylu zachwyci każdego żarłoka. My uwielbiamy turystykę kulinarną, wiec jeden pobyt niestety nie pozwolił nam nacieszyć się wystarczająco. Żołądki niestety maja swoje ograniczenia. Ale przyznaję, zazdroszczę Łodzianom takiego wyboru ….

Miasto postawiło też na ciekawostki i przekuło w atrakcje turystyczną swoja filmową historię. Łódź filmowa i bajkowa to tematyka, która można podążać w odkrywaniu miasta, kiedy już poznacie jego włókienniczą historie. My lubimy, i to nawet bardzo, te wszystkie figurki, bajkowe postaci, murale…

Jednym słowem w Łodzi nie sposób się nudzić i chyba każdy znajdzie tutaj cos dla siebie. Dodatkowo Łódź na weekend to pomysł optymalny. A jakie najlepsze atrakcje turystyczne warto odwiedzić? Zobaczcie co my wybraliśmy na pierwszy ogień. Zapraszamy na niezwykłą podróż po Łodzi!

Kilka słów o Łodzi

Kiedy na początku XIX wieku zaczynał się w Łodzi włókienniczy boom, mieszkało tutaj zaledwie kilkaset osób. Łódź przemysłowa rosła w tempie ekspresowym, po 100 latach ta liczba wzrosła do niewiarygodnych 600 tysięcy! Ta informacja nie tylko mnie zaskoczyła, ale cały czas trudno mi ogarnąć umysłem taki rozwój!

Rzemieślnicy ściągali tutaj tłumnie, fabryki rosły jak grzyby po deszczu, za sprawą przemysłowców powstawały szpitale, szkoły, kościoły. Wszystko, czego potrzebowały rzesze robotników, które pracowały na bogactwo fabrykantów.

Miasto wielokulturowe i wielonarodowe. Obok Polaków zamieszkiwali tutaj głównie Niemcy, Rosjanie i Żydzi.

Powstawały nie tylko fabryki i osiedla robotnicze, ale też pałace i wille bogatych inwestorów. Dzisiejsza Łódź to możliwość przeniesienia się w czasie do „ziemi obiecanej”, żeby się przekonać, jak różne były warunki życia bogatych przemysłowców i ubogich robotników, którzy na to bogactwo pracowali.

Jak zrozumieć przemysłową duszę Łodzi?

Żeby zrozumieć Łódź, trzeba poznać jego włókienniczą, przemysłową historię. To miasto, gdzie na każdym rogu zobaczycie budynki fabryk czy wille i pałace fabrykantów. Od czego najlepiej zacząć tę podróż przez dwa stulecia?

Pałac Poznańskich, Muzeum Miasta Łodzi

My na początek wybraliśmy Muzeum Miasta Łodzi w Pałacu Poznańskich, zwanego „łódzkim Luwrem”. Zobaczycie, jak się urządził najsłynniejszy i najbogatszy łódzki przemysłowiec, zaraz potem przejdziecie przez wszystkie etapy rozwoju miasta i postępu w przemyśle włókienniczym („Łódź w Europie, Europa w Łodzi”). Podobno Izrael dostał od ojca majątek w wysokości 2000 rubli, które przekształcił w niebagatelną fortunę 11 milionów. Głowa do interesów to jedno, a wyzysk robotników to całkiem cos innego. 16 godzinny dzień pracy, również w dni wolne, głodowe wynagrodzenie i kary za najmniejsze przewinienia. Ten jeden z największych krwiopijców tamtych czasów, pod koniec życia zamienił się w hojnego filantropa. Czyżby zobaczył, ze pieniądze szczęścia nie dają? A może obudziło się w nim poczucie winy?

Sam Pałac to część całego kompleksu fabrycznego, wystarczy się rozejrzeć i już łatwiej sobie wyobrazić jak ta przemysłowa rzeczywistość wyglądała. Poza rezydencją była tutaj fabryka (aktualnie centrum Manufaktura), kamienice dla robotników, szpital, szkoła, kościół. Jednym słowem samowystarczalne miasteczko.

Bilet na ekspozycje stałe kosztuje 25 zł. Szczegóły znajdziecie na stronie

Centralne Muzeum Włókiennictwa

Drugim muzeum, które koniecznie musicie zobaczyć, to Centralne Muzeum Włókiennictwa. Znajdziecie je na przeciwnym końcu ulicy Piotrkowskiej, w Białej Fabryce Ludwika Geyera. Zarezerwujcie sobie trochę czasu, to całkiem spore muzeum.

Najlepiej zacząć od wystawy Maszyny w Ruchu, zobaczycie jak wyglądała praca na przysłowiowy kawałek chleba. Klika maszyn z epoki zostaje puszczone w ruch, a hałas jaki wytwarzają po prostu przytłacza. Na hali takich maszyn mogło być ponad 1000. To tego temperatura ok. 40 stopni, przy wilgotności ok. 50-80% i pył bawełniany, którego po jednej zmianie zbierało się ok. 20-30 cm. Wyobrażacie sobie 12-14 godzin codziennie w takich warunkach?

Jak już napatrzcie się, w jakich warunkach ludzie pracowali, zobaczycie też, jak „komfortowo” się mieszkało. Do odwiedzenia jest skansen, kilku domów robotniczych na przestrzeni lat: XIX wiek, lata 30te XX wieku, lata 1940-1950 i na koniec dom z okresu PRL. Tutaj „starszaki” znajdą pewno kilka rzeczy, które pamiętają z dzieciństwa.

No powiem Wam, że podziwiam za hart ducha te rzesze robotników. Niewyobrażalne, w jak bardzo nieludzkich warunkach żyli i pracowali na chwałę i majętność opływających w bogactwo przemysłowców.

Znajdziecie tutaj też 3 piętra wystawy stałej Miasto – Moda – Maszyna, trochę czasu trzeba zarezerwować, żeby to wszystko zobaczyć.

Dziwna rzecz z tymi łódzkimi muzeami, w weekendy wszystkie otwierają się dopiero o 11.00 lub nawet 12.00. Dla nas jest to zdecydowanie za późno, lubimy zaplanować sobie dzień od samego rana. Zdecydowanie opcja dla śpiochów, nie dla rannych ptaszków 😊

Bilet na wszystkie wystawy to 39 zł. Jeśli planujecie oba te Muzea, bilet kupicie nieco taniej, za 58 zł. Szczegóły znajdziecie na stronie

Księży Młyn i Willa Herbsta

Kiedyś osiedle robotnicze dla pracowników sąsiedniej przędzalni. Po upadku przemysłu włókienniczego miejsce dość „mroczne”, obecnie pięknie odnowione. Kamienice i fabryka, wszystko w mojej ulubionej starej cegle, tworzą ciekawe miejsce na spacer, obiad, kawę… Duch przeszłości umilający teraźniejszość.

Kiedy pod koniec XIX wieku Karl Wilhelm Scheibler, król łódzkiej bawełny, wybudował Księży Młyn, był to jeden z największych kompleksów przemysłowych w Europie, który zatrudniał 5000 pracowników. Zresztą córka i zięć Scheiblera zamieszkali w sąsiedztwie.

Willę Edwarda Herbsta, razem z jej ogrodami, musicie koniecznie zwiedzić. My trafiliśmy tutaj w marcu i ogrody jeszcze były zatopione w śnie zimowym, ale podobno w sezonie to bardzo przyjemne miejsce. W samej willi zobaczycie pomieszczenia reprezentacyjne, ale też prywatne pokoje i całkiem sporą kolekcję pieców kaflowych. Podobno w okresie powojennym jakiś artysta pomalował je wszystkie farbą olejną… Praktyczne barbarzyństwo… ale na szczęście udało się je wszystkie przywrócić do stanu poprzedniego. A że lubimy piece, to już wiecie 😊

Po Księżym Młynie możecie pospacerować, a na koniec koniecznie zafundujcie sobie coś dla ciała, w jednej z lokalnych knajpek. A wszystko to znajdziecie praktycznie przy jednym skrzyżowaniu.

Bilet w cenie 15 zł kupiliśmy na miejscu, tłoku w muzeum nie zanotowaliśmy.

Łódź filmowa

O tym, że współcześnie Łódź od dawna związana jest z filmem, wiemy wszyscy. Pierwszy pokaz filmowy odbył się w Łodzi już w 1896 roku, zaledwie kilka miesięcy po premierze wynalazku braci Lumière. W latach 20. i 30. XX wieku w Łodzi działało kilka dużych studiów filmowych, po II wojnie światowej powstały kolejne studia filmowe. Od 1974 roku odbywa się tutaj Festiwal Polskich Filmów Fabularnych. A ile słynnych filmów tutaj powstało!

Razem z Bielskiem-Białą, Łódź jest też przecież stolicą polskiej bajki. Jeśli nie pamiętacie z dzieciństwa, to pewno chociaż słyszeliście o Misiu Uszatku czy Filemonie i Bonifacym, którzy dziś mają w Łodzi swoje pomniki.

A jak to było, kiedy kino stawiało pierwsze kroki? Od A do Z dowiecie się tego w Muzeum Kinematografii

Muzeum Kinematografii

W łódzkim Muzeum Kinematografii możecie zobaczyć, jak narodziło się kino, które znamy i jakie były jego początki. Zobaczycie pierwsze wynalazki jak kinetoskop, latarnie magiczną, zabawki optyczne a nawet piękny, oryginalny i działający fotolpastikon, który wystąpił w filmie „Vabank”.

Kolejna część ekspozycji to historia powojennej, filmowej Łodzi. Jeśli macie wątpliwości, czy współcześnie Łódź ma dużo wspólnego z kinem, wyjrzyjcie przez okno muzeum, a zobaczycie budynki łódzkiej filmówki. W tej części ekspozycji jest mnóstwo artefaktów współczesnych: scenariusze, projekty scenograficzne, kostiumy, plakaty, dokumenty, kamery… czego tu nie ma. Możecie zobaczyć nawet statuetkę Oscara!

Jeśli traficie, tak jak my, na kogoś z obsługi, kto z zapałem poopowiada Wam lokalne, filmowe historie, możecie tutaj utknąć na długo.

Przed Muzeum spotkacie też figurkę kota Filemona i Bonifacego, a na podwórku kilka rekwizytów z filmu Kingsajz. Szkoda, że tylko tyle…

Muzeum powinno zainteresować każdego, ale sam budynek, w którym się mieści, jest równie ciekawy. Pałac fabrykanckiej rodziny Scheiblerów z końca XIX wieku początkowo był niewielki, na wzór robotniczych, tkackich domów. W kolejnych latach rozbudowany w stylu neorenesansowej, włoskiej willi. Dziś można tutaj zobaczyć oryginalne drewniane dekoracje, meble, posadzki. Nas jednak zachwyciły piece kaflowe. Każdy z nich to artystyczny majstersztyk! Kolekcja, jakiej nie spotkaliśmy w żadnym inny miejscu.

Willa wystąpiła też w wielu filmach, niektóre pewno nic wam nie mówią, ale jest też kilka bardziej znanych jak „Lalka”, „Rodzina Połanieckich”, „Komisarz Alex”, „Vabank”. No i oczywiście najważniejsza pozycja, czyli „Ziemia obiecana”, film na wskroś „łódzki”.

Jak widzicie to muzeum to dwa w jednym, kino i XIX wieczne wnętrza. Nie można przegapić takiej atrakcji!

Spacer ulicą Piotrkowską

Nawet ci, którzy w Łodzi nigdy nie byli, o Piotrkowskiej przynajmniej słyszeli. Ten najdłuższy (4,2 km) i najbardziej rozpoznawalny polski deptak ma dość długą historię.

Początkowo była traktem, łączącym Piotrków Trybunalski ze Zgierzem. To on stanowił oś, wokół której rozbudowywało się miasto.

Z czasem, kiedy osada zaczęła się rozwijać, wyznaczono Trakt Fabryczny, który łączył Łowicz, przez Łódź, z Kaliszem. Ustawiono wtedy na Piotrkowskiej 4 żelazne słupy wiorstowe. Powstawały nowe zabudowania, a na początku XIX wieku pojawiły się też pierwsze fabryki. Szybko jednak charakter Piotrkowskiej zaczął się zmieniać na bardziej handlowy, a w 1835 roku, jako pierwsza w mieście, rozbłysła światłem olejowych latarni.

W latach 90tych rozpoczęła się rewitalizacja Piotrkowskiej, która po wojnie mocno straciła na urodzie. Kolejny remont, który doprowadził do stanu obecnego, przeprowadzono w latach 2012-2014 .

Spacer tym czterokilometrowym deptakiem to kopalnia ciekawostek. Zaczynając od Placu Wolności, świeżutko po remoncie, kończąc na Białej Fabryce Geyera, w którym znajduje się Centralne Muzeum Włókiennictwa. A co Was czeka po drodze?

  • XIX-wieczne kamienice. Szkoda, że cześć z nich nadal czeka na remont
  • Podwórka. koniecznie zobaczcie Pasaż Róży i artystyczne podwórko Narodziny Dnia
  • Aleja Gwiazd, w końcu Łódź to miasto filmowe
  • Pomniki i ławeczki: jest Miś Uszatek i Pomnik Jednorożca, na ławeczkach zasiedli Tuwim i Stefan Jaracz, na fortepianie przygrywa Artur Rubinstein. Przy stole zasiedli też Twórcy Łodzi Przemysłowej czyli królowie polskiej bawełny, Poznański, Scheibler i Grohman. Latarnie odpala pan Lampiarz.
  • W pobliżu fortepianu Rubinsteina powstał ogromny fresk zasłużonych mieszkańców Łodzi. 31 postaci historycznych, a do tego łódzki tkacz i anonimowy Żyd
  • Co kawałek spotkanie też poidełka z woda pitną, bardzo urokliwe, ozdobione figurkami dzieci

Jest tutaj również ogromny wybór restauracji, barów , pubów, głodni z Piotrkowskiej nie wyjdziecie.

Ciekawostki

Pod numerem 88 znajdziecie przybudówkę w formie werandy. To oryginalna żydowska kuczka, jakich w Łodzi pozostało jeszcze kilka. Stawiano je na podwórkach z okazji Święta Szałasów, były symbolem 40 letniej wędrówki po pustyni. Podczas obchodów tego święta Żydzi mieszkają w takich szałasach przez tydzień. W tym budynku 11- letni Julian Tuwim, podczas wizyty u wujostwa, był świadkiem starcia robotników z Kozakami podczas Powstania Łódzkiego.

Manufaktura

To chyba jedno z najbardziej rozpoznawalnych miejsc w Łodzi.

Historyczny kompleks fabryczny, dawna fabryka potentata przemysłowego Izraela Poznańskiego, przekształcony w nowoczesne centrum handlowo-usługowe. Znajdziecie tutaj wszystko. Ponad 300 sklepów, restauracji, kin, teatr, muzeum, kawiarnie i place zabaw dla dzieci.

To co zachwyca, to przepięknie odrestaurowane budynki fabryczne, w których zabytkowa cegła występuje w nowoczesnej aranżacji. Mnie osobiście takie podejście zawsze zachwyca, można zachować historię i odświeżyć ją nowoczesnością.

Manufaktura jest jednym z największych centrów handlowo-rozrywkowych w Polsce, odbywają się tu imprezy kulturalne, koncerty, festiwale, wystawy . Jest tutaj tłumnie i gwarnie, co może akurat nie każdemu odpowiada. Ale jeśli chcecie zobaczyć kompleks Poznańskiego w pełnej krasie, wpadnijcie do Manufaktury z rana, zanim zaroi się tutaj od ludzi. Można spokojnie zobaczyć każdy szczegół.

Kiedy porównacie sobie, jak wyglądała fabryka po upadku przemysłu włókienniczego, a jak prezentuje się dziś, będziecie pod wrażeniem.

Wiemy, że to nie jedyne tak przekształcone ceglane cudeńko, przy kolejnej wizycie odwiedzimy pozostałe. Łódź na weekend to co prawda świetny pomysł, ale czasu nie wystarczy na odwiedzenie wszystkich atrakcji. Jak widać Łódź może być magiczna!

Łódź na weekend – gotowy plan

Łódź to idealne miejsce na weekendowy wypad. Zaskakuje propozycjami dla każdego turysty. Architektura, muzea, historia i nowoczesność, szlaki bajek czy murali, oferta nie ma końca. Dodajcie do tego majstersztyk przemiany straszących ruin w piękne obiekty handlowe czy kulturalne i już macie obraz tego, czego możecie się spodziewać odwiedzając to miasto.

Dodatkowo z każdego punktu Polski jest tu wystarczająco blisko, atrakcji bez liku a oferta gastronomiczna wprawi w zachwyt każdego łasucha.., Nie ma co zwlekać, trzeba do Łodzi zajrzeć.

Mamy dla Was przykładowy, gotowy plan na 2-dniowy pobyt czyli Łódź na weekend.

Dość ekstremalny plan, to prawda, ale zawsze możecie dodać 1 dzień:)

Dzień 1

  • Wizyta w Muzeum Kinematografii, przy okazji odwiedzicie Kota Filemona i Bonifacego
  • Spacer po pięknie odrestaurowanej dzielnicy robotniczej Księży Młyn.
  • Obiad w fantastycznej restauracji „Fatamorgana”. Jest pysznie i klimatycznie, z fantastyczną obsługą
  • Wizyta w neorenesansowej Willi Herbsta, łódzkiego przemysłowca
  • Wieczorem Muzeum Miasta Łodzi w Pałacu Poznańskiego.
  • Na koniec dnia Manufaktura, która w wieczornym świetle prezentuje się zupełnie inaczej niż za dnia.

Pierwsze cztery punkty są w jednej lokalizacji.

Dzień 2

Jeśli nie jesteście wielkimi śpiochami, warto wstać wcześnie. Miasto jest wtedy pustawe, idealne na spokojny spacer. Zrobicie też wtedy najlepsze zdjęcia, bez tłumu.

  • Zacznijcie od spaceru po kompleksie Manufaktury. O tej porze jest tutaj pusto, spokojnie obejrzycie wszystkie atrakcje.
  • Po wyjściu główną bramą koniecznie zróbcie sobie zdjęcie serduchu WOŚP, vis a vis Pałacu Poznańskiego i ruszajcie dalej.
  • Czas na spacer ulicą Piotrkowską, od Placu Wolności, do Białej Fabryki. To około 4 km. Dacie radę? Tutaj ciekawych punktów jest co niemiara.
  • Na koniec zostaje Centralne Muzeum Włókiennictwa, które mieści się Białej Fabryce Ludwika Geyera. Tutaj poza wystawami jest tez skansen zewnętrzny.
  • Po takiej wizycie czas na obiad, a wybór jest spory.

Weekend szybko Wam minął? To tak jak nam. Pozostały nam niezapomniane wrażenia z wizyty w Łodzi i niedosyt. Od razu było wiadomo, że do Łodzi musimy wrócić.

Tym razem latem lub jesienią, chcemy zobaczyć to bardziej zielone oblicze miasta. Rowery już się szykują na tę wyprawę, słyszeliśmy że to świetna okolica na dwa kółka.